Piłka nożna
Rekord Bielsko-Biała – Polonia Bytom 4:1 (2:0)
To było ósme spotkanie obu drużyn w grze o III-ligowe punkty i pierwsze, zwycięskie dla bielszczan.
Rekord Bielsko-Biała – Polonia Bytom 4:1 (2:0)
1:0 Kareta (9. min., głową)
2:0 Mucha (37. min.)
2:1 Zubkov (60. min., głową)
3:1 Mucha (65. min.)
4:1 Pańkowski (88. min., głową)
Rekord: Kotełba – Kareta, Pańkowski, Caputa, Żołna, Wyroba (90. Madzia), Nowak (90. Kowalczyk), Kasprzak, Feruga (60. Waluś), Wróbel (80. Tomiczek), Mucha (80. Twarkowski)
Polonia: Gniełka – Bedronka, Zubkov, Lipp, Budzik (75. Andrzejczak), Wuwer (75. Konieczny), Gajda, Zejdler, Stefański (75. Tkachuk), Wolny, Zieliński (46. Żagiel)
czerwone kartki: Kareta (za dwie żółte) i Zubkov (faul); żółte kartki: Feruga (faul), Caputa (faul), Kareta (faul), Wyroba (faul) - Stefański (faul)
widzów: 400
Już początkowe minuty spotkania pokazały, że „rekordziści” w mijającym tygodniu odrobili niezbędną lekcję z taktyki, po porażce 2:3 w Zielonej Górze. „Poloniści” chyba wręcz przeciwnie, jakby 4:0 z gorzowską Wartą na otwarcie sezonu, wprawiło bytomian w samozachwyt. A przecież żadne rozgrywki nie kończą się po premierowej kolejce…
Pierwsza akcja gospodarzy, z udziałem Szczepana Muchy i Daniela Ferugi, powinna była zabrzmieć dla niebiesko czerwonych, niczym dzwonek alarmowy. Utracie gola, po raz pierwszy i nie ostatni w tym meczu, zapobiegł udanie interweniujący w bramce Szymon Gniełka. Golkiper Polonii nie był jednak w stanie nic zrobić przy trafieniu głową Konrada Karety (na zdjęciu). „Nadawcą przesyłki” był Tomasz Nowak, celnie dogrywający z rzutu wolnego, spod końcowej linii boiska. 120. sekund później, tym razem po kornerze, w dość podobnych okolicznościach strzelec gola uderzył wprost w golkipera przyjezdnych. Dopiero w okolicach 20-stej minuty spotkania podopieczni Ryszarda Wieczorka zdołali zrównoważyć obraz boiskowych wydarzeń, choć nękani wysokim pressingiem przez biało-zielonych, nie potrafili rozwinąć skrzydeł. No i cóż tu ukrywać, to pokazało ponad 90 minut całego spotkania, „rekordziści” byli znacznie lepiej zorganizowanym, bardziej wybieganym zespołem.
Co najistotniejsze, dobrą grę podopieczni Dariusza Mrózka potrafili przełożyć na rezultat, na kolejne gole. Jeszcze w 29. minucie, po rzucie wolnym T. Nowaka, od straty drugiego gola uchroniła gości poprzeczka. Osiem minut później recepty i „ratunku”, po szybkim ataku D. Ferugi z Kamilem Żołną i wykończeniu przez Sz. Muchy, nie było. Za ofensywne aktywa Polonii uznać trzeba uderzenie z kąta Dominika Budzika, po którym Vołodymyra Kotełbę wyratował z opresji Mateusz Pańkowski. Nieco później w zamieszaniu po kornerze bytomian przytomnością umysłu wykazał się rozgrywający świetną partię K. Kareta.
Na przebieg wydarzeń w pierwszej partii trener R. Wieczorek zareagował zmianą w przednich szeregach. W miejsce niewidocznego Lucjana Zielińskiego pojawił się Filip Żagiel. Przez kwadrans drugiej połowy to zadziałało. Bytomianie byli żwawsi, ruchliwsi, bardziej zdecydowani w poczynaniach ofensywnych. Zepchnięci do głębokiej defensywy „rekordziści” nie ustrzegli się błędu w asekuracji. Dośrodkowanie D. Budzika optymalnie zamknął niepilnowany przy dalszym słupku Rusłan Zubkov. Na ripostę bielszczan nie trzeba było czekać. O ile w 64. minucie uciekającemu obrońcom Polonii Filipowi Walusiowi niewiele zabrakło do zdobycia gola, to już kilkadziesiąt sekund później Sz. Mucha okazał się szybszy od bytomian i bardziej precyzyjny od młodszego kolegi. Przy tym trafieniu asystą, kilkudziesięciometrowym, płaskim podaniem klasy „premium” błysnął K. Kareta. Po stracie trzeciego gola Polonia rzuciła już wszystkie siły do ataku, narażając się na groźne kontry gospodarzy. Żadnej takich okazji biało-zieloni nie wykorzystali, za to zaskoczyli rywali golem z 88. minuty. Z pozoru straconą piłkę zdołał dośrodkować sprzed linii kończącej boisko Bartłomiej Twarkowski. Centrę zlekceważyli obrońcy, bramkarz również mógł inaczej zareagować, nie odpuścił natomiast nadarzającej się szansy M. Pańkowski, ustalając wynik meczu.
Trochę cieniem na ciekawym, dobrym jakościowo widowisku, położyła się sytuacja z 85. minuty spotkania. R. Zubkov bezpardonowo, wyprostowaną nogą zaatakował nacierającego środkiem pola gry F. Walusia. Arbiter pokazał obrońcy czerwony kartonik, ale skutkiem wywołanego zamieszania i obustronnie nerwowych gestów była druga w tym meczu żółta kartka dla K. Karety.
TP/foto: PM