Piłka nożna
Plac (prze)budowy
Poprzedni sezon rezerw Rekordu, choć nie dał pełni satysfakcji, był źródłem wielu pozytywnych emocji.
Świetna postawa biało-zielonych skutkowała serią zwycięstw i stałą obecnością „rekordzistów” w pierwszej trójce zespołów bielsko-tyskiej klasy okręgowej. Ekipa z Cygańskiego Lasu niemal do końca liczyła się w grze o końcową premię, co w oczywisty sposób rozbudziło apetyty na awans. Nie to jednak było celem nadrzędnym „dwójki”. Priorytet, którym była adaptacja młodych piłkarzy do rywalizacji z seniorami został wypełniony praktycznie w maksymalnym stopniu. Nawet jeśli nie wszyscy trafili do kadry trzecioligowego Rekordu, to są już na tyle ukształtowanymi futbolistami, że wymogom stawianym w czwartej lidze, o klasie okręgowej nie mówiąc, podołają ponad wszelką wątpliwość.
Z końcem sezonu 2021/22 było oczywiste, że pewien etap, proces został zamknięty. Czas na nowe rozgrywki, nowe otwarcie, ale przy niezmiennym celu „rekordzistów”. Szereg nowych graczy w biało-zielonym teamie doda efektu świeżości, podobnie jak całej lidze pozytywnego „liftingu” dostarczyć powinni nowicjusze w tysko-bielskiej klasie okręgowej. Między innymi o tym w rozmowie ze szkoleniowcem seniorskich rezerw Rekordu – Dariuszem Ruckim.
Nowy sezon, parę nowych zespołów, a po rezerwach Rekordu został jedynie „szyld”, bo i zespół całkowicie odmieniony, odmłodzony….
- Zgadza się. Co roku przed inauguracją rozgrywek nasz zespół i praca z nim wygląda, jak jeden wielki plac budowy. Mamy napływ nowych zawodników z racji kończącej się kadencji, w tym przypadku rocznika 2003. Sytuacja nie jest komfortowa, bo musimy „szyć” na nowo, ale to nie pierwszyzna. Nie psioczymy, podwijamy rękawy i do roboty!. Tym razem wiodącymi rocznikami będą roczniki 2004-2005. Na pewno pozytywem jest to, że miałem już bliższą styczność z tymi rocznikami. Z aktualnymi 18-latkami w ubiegłym sezonie, wraz z chłopakami z rocznika 2003, tworzyliśmy zgraną grupę juniorów starszych. Z zawodnikami urodzonymi w 2005 roku miałem przyjemność pracować dwa lata temu przez jeden sezon, więc mogę powiedzieć, że poniekąd znam każdego z nich.
Zagraliście przed ligowym startem raptem dwa, ale bardzo pożyteczne mecze – pucharowy z wilkowiczanami i sparingowy z beniaminkiem z Międzyrzecza. Jaki obraz „rekordzistów”, ich możliwości i „ułomności”, rysuje się po tych spotkaniach?
- Mieliśmy w planach rozegranie większej liczby gier kontrolnych, ale z różnych względów musieliśmy te plany zweryfikować, co w obliczu budowania całkiem nowego zespołu nie działa na naszą korzyść. Rozegraliśmy wspomniane mecze w "podokręgowym" Pucharze Polski oraz z KS Międzyrzecze. Każdy z tych meczów miał swoją historię, każdy z nich przynosił nowe odpowiedzi, ale i kolejne znaki zapytania. Na pewno do „przerobienia” jest każda z faz gry. W tych meczach bazowaliśmy głównie na obronie średniej i niskiej. Nieźle to funkcjonowało, aczkolwiek będąc dobrze zorganizowanymi nie potrafiliśmy zapobiec najprostszym środkom, takim jak dośrodkowanie z bocznego sektora. Niby byliśmy tam, gdzie być powinniśmy, ale bardzo pasywni. Mamy problem z właściwym ustawieniem w polu karnym, ochroną światła bramki. Na siedem bramek, które straciliśmy w tych meczach, pięć padło właśnie w taki sposób. Wiele do życzenia pozostawia również finalizacja wykreowanych okazji. Choćby w meczu z Wilkowicami, będąc ciut bardziej „zimnokrwistymi” w pierwszej połowie powinniśmy prowadzić 3:0. Natomiast pozytywem na pewno jest to, że te okazje tworzymy.
Czy stawiasz przed zespołem jakikolwiek cel wynikowy?
- Nie! Z racji perturbacji sparingowych, w zasadzie ich braku, średniej frekwencji na treningach trudno mi ocenić realny potencjał, „sufit” tej grupy. Będzie to dla nich zupełnie nowe rozdanie. Mecze toczyć się będą pod inną presją, niż bywało to dotychczas, a sama gra będzie bardziej wyrafinowana, często wolniejsza niż byli do tego przyzwyczajeni, ale bardziej dojrzała i sfokusowana wyłącznie pod wynik. To jest środowisko, z którym do tej pory nie mieli do czynienia, choćby dlatego to na co nas stać jest dużym znakiem zapytania. Na pewno na to pytanie będę mógł precyzyjnie odpowiedzieć po rundzie jesiennej. Oczywiście, nie ukrywam swoich ambicji i chęci grania o podobne cele, jak w poprzednim sezonie… Pożyjemy-zobaczymy, na pewno nie bez znaczenia będą też możliwe wzmocnienia z kadry pierwszego zespołu.
W oparciu o Twoje wyczucie i rozeznanie ligi, kto może rozdawać karty w nadchodzącym sezonie?
- Z pewnością będzie to liga bardziej wyrównana niż w poprzednim sezonie, takie mam odczucia. O ile poprzedni sezon nazywałem „ ligą dwóch prędkości” z racji bardzo regularnego punktowania przez trzy wiodące zespoły, tak teraz mam wrażenie - i też nadzieję - że będzie większa grupa zespołów, które będą potrafiły wygrać z każdym. Bez dwóch zdań wśród faworytów jest GLKS Wilkowice, podrażniony nieudanym finiszem z poprzedniego sezonu, ZET Tychy zawsze groźny, szczególnie na swoim boisku, podobnie jak Pasjonat Dankowice. Jest LKS Bestwina, który nie zanotowała dużych ubytków kadrowych po spadku z czwartej ligi. Są Czarni Jaworze, mający swoją jakość. No i bardzo ciekawi beniaminkowie - Rotuz Bronów, rezerwy LKS-u Goczałkowice-Zdrój, które prowadzi dobrze nam znany Andrzej Maślorz oraz nieukrywający swoich ambicji, naszpikowany głośnymi nazwiskami KS Międzyrzecze, prowadzony przez dobrze mi znanego trenera…, mojego brata - Arka (śmiech). Liga zapowiada się pasjonująco, z niecierpliwością czekamy na sobotnią inaugurację w Bestwinie.
Terminarz rundy jesiennej Rekordu II – tutaj
TP/foto: MŁ