Piłka nożna
Zagłębie Sosnowiec – Rekord B-B 2:1 (2:1)
Dla pierwszoligowców była to ostatnia z przedsezonowych gra kontrolna, dla bielszczan sparingowa inauguracja.
Zagłębie Sosnowiec – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (2:1)
0:1 Mucha (23. min)
1:1 Popczyk (35. min)
2:1 Klupś (41. min)
Rekord: Kotełba – testowany zawodnik, Madzia, testowany zawodnik, Żołna, Twarkowski, testowany zawodnik, Kasprzak, testowany zawodnik, testowany zawodnik, Mucha oraz Żerdka – Ligocki, Krysik, Caputa, Szczurek, testowany zawodnik, Kowalczyk, Wróblewski, Bogunia, Wróbel, testowany zawodnik
Gdyby podzielić pierwszą odsłonę sparingu na kwadransowe tercje, to premierowa i ostania należały do sosnowiczan, środkowa ze wskazaniem na „rekordzistów”. O ile w pierwszej fazie meczu bardzo aktywni gospodarze nie grzeszyli dokładnością, to w końcowych minutach osiągniętą przewagę potrafili uargumentować golami. Zanim jednak podopieczni Artura Skowronka ustalili wynik połowy – i jak się później okazało – całego meczu, świetne 15 minut zaliczyli bielszczanie. W 14. minucie nieznacznie chybił uderzając głową testowany środkowy napastnik. 120 sekund później szarżującego w polu karnym Szczepana Muchę (na zdjęciu) w ostatnim momencie zablokowali obrońcy Zagłębia. W 23 minucie goście otworzyli rezultat, po rajdzie prawym skrzydłem kolejnego ze sprawdzanych zawodników. Przy strzale na wysokości zadania stanął bramkarz I-ligowca, ale skapitulował po dobitce Sz. Muchy. W dość podobnych okolicznościach Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Po strzale zza linii pola karnego futbolówka odbiła się od słupka, lądując pod nogami Mateusza Popczyka. Zdobycie gola w tej sytuacji było zwykłą formalnością. W trafieniu Tymoteusza Klupsia na 2:1 nie było „grama” przypadku, a kunszt techniczny po strzale w krótki róg, z pierwszej piłki.
W drugiej partii, po licznych zmianach szczególnie wśród biało-zielonych, na boisku zapanował chaos, choć do tempa gry nie można mieć zarzutów. Bielska bramka de facto zagrożona była tylko jeden raz, ale w 50. minucie refleksem wykazał się Krzysztof Żerdka. Bielszczanie wypracowali sobie przynajmniej trzy okazje, po których mogli – nawet powinni – cieszyć się z bramkowej zdobyczy. Po przerwie urlopowej celowniki „rekordzistów” najwyraźniej potrzebują jeszcze czasu na wyregulowanie.
Za tydzień, w kolejnym test-meczu, bielszczanie zmierzą się na wyjeździe ze słowackim II-ligowcem – MŠK Namestovo. Natomiast po pożytecznym sprawdzianie w Sosnowcu należy spodziewać się, iż liczba tzw. testowanych zawodników będzie wyraźnie ograniczona.
TP/foto: PM