Piłka nożna
Górnik II Zabrze – Rekord B-B 2:1 (1:1)
Zabrzanie zakończyli serię „rekordzistów”, ośmiu meczów bez ligowej porażki.
Górnik II Zabrze – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (1:1)
0:1 Kasprzyk (4. min., głową)
1:1 Lubaski (36. min.)
2:1 Pytlewski (60. min.)
Rekord: Kotelba – Kareta, Pańkowski, Krysik, Nocoń (77. Madzia), Twarkowski (77. Żołna), Nowak, Kasprzak, Feruga (67. Dzierbicki), Kasprzyk (67. Wróbel) , Sobik (67. Waluś)
Od wygranej 3:1 z Foto-Higieną, z 23 kwietnia br., bielszczanie wygrali sześć spotkań, dwa zremisowali. Ta dobra passa dobiegła końca w Zabrzu-Mikulczycach.
Już w 1. minucie trąbiona na alarm w bielskiej defensywie, kiedy Bartłomiej Korbecki spudłował w dogodnej sytuacji w polu karnym gości. To zdarzenie wpłynęło pobudzająco na podopiecznych Dariusza Mrózka. Bielszczanie niemal natychmiast, na kilkanaście długich minut, przenieśli „środek ciężkości” tego spotkania na połowę gospodarzy. Dość szybko osiągniętą przewagę udokumentować golem. Przy kornerze Tomasza Nowaka zabrzanie całkowicie pogubili krycie, co więcej pozwolili na oddanie Dawidowi Kasprzykowi uderzenia głową z odległości trzech, czterech metrów od bramki. W 16. minucie obrońcy Górnika II zdołali zablokować strzał zdobywcy gola, który 120 sekund później, po wrzutce Daniela Ferugi, raz jeszcze próbował szczęścia, tym razem po efektownej przewrotce. Długotrwały napór gości zawodnicy "dwójki" przetrwali z jednobramkową stratą, by na kolejne minuty przejąć inicjatywę w meczu. Seryjnie egzekwowane kornery okazały się w wykonaniu zabrzan nieskuteczne. Co innego, gdy miejscowi zaczęli podejmować próby strzeleckie zza linii pola karnego. W 32. minucie Vołodymyr Kotelba z trudem sparował na korner piłkę po strzale Marcina Wodeckiego. Pięć minut później gracz najbardziej doświadczony w zabrzańskiej drużynie obił poprzeczkę bielskiej bramki. I tu nie popisali się biało-zieloni defensorzy, pierwszy przy piłce zameldował się Alan Lubaski, bez trudu doprowadzając do wyrównania.
Podobnie jak pierwsza połowa, druga część nie zawiodła oczekiwań kibiców. Oba zespoły zorientowane na grę ofensywną wykreowały szereg ciekawych sytuacji podbramkowych. Były efektowne interwencje bramkarzy, po obu stronach futbolówka odbijała się od „aluminium”, ale gol padł tylko jeden. Jak w przypadku gola na 1:1 zawiodła asekuracja w bielskich szeregach. Po wyjściu w głąb pola gry przez Konrada Karetę nikt nie zabezpieczył bocznego sektora. W tę lukę bez problemu wdarli się zabrzanie. Strzał z boku pola karnego sparował do boku bramkarz Rekordu, jednak znów pierwszy przy piłce znalazł się zawodnik „dwójki” Górnika. Patryk Pytlewski „dobitką” ustalił rezultat meczu.
Symptomy zmęczenia sezonem ujawniły się u bielszczan chyba po raz pierwszy w dobiegającej rundzie. Nie będzie „sztucznym” usprawiedliwieniem złożenie tego na karb łączenia obowiązków ligowych z rywalizacją w PP. Mimo rotacji stosowanej przez trenera „rekordzistów” najzwyczajniej zaczyna brakować bielszczanom świeżości. Jej odzyskanie będzie o tyle trudne, że już w najbliższy wtorek biało-zieloni rozegrają awansem mecz ostatniej kolejki, na wyjeździe ze Stalą Brzeg.
TP/foto: MŁ