Piłka nożna

Piłka nożna | 25-05-22

LKS Wisła Wielka – Rekord II B-B 1:4 (1:2)

Sobotnie zwycięstwo z liderem z Wilkowic nie miałoby większej wartości, gdyby bielszczanie mieli pogubić punkty z niżej notowanymi rywalami.

LKS Wisła Wielka – Rekord II Bielsko-Biała 1:4 (1:2)

1:0 Wilk (13. min.)

1:1 Wróblewski (32. min.)

1:2 Kasprzak (40. min.)

1:3 Kasprzak (77. min.)

1:4 Macura (89. min.)

Rekord II: Żerdka – Szczurek, Sobierajewicz, Walaszek, Waluś (85. Szymala), Profic, Hutyra (12. Ligocki), Dzierbicki, Wróblewski, Kasprzak (78. K. Macura), Sobik

Nie bez kłopotów „rekordziści” wywieźli trzy punkty z Wisły Wielkiej. Pierwszy cios w meczu zadali jednak gospodarze, zespół ze środka tabeli bielsko-tyskiej „okręgówki”. Wymuszona kwestiami zdrowotnymi zmiana w ekipie gości, korner dla LKS-u, braki w komunikacji i asekuracji, takie były okoliczności utraconego gola Sebastiana Wilka. Biało-zieloni dość szybko otrząsnęli się po tym zdarzeniu, ale na wyrównanie trzeba było nieco poczekać. Po dograniu Łukasza Szczurka strzałem w długi róg do remisu doprowadził Szymon Wróblewski. Jeszcze przed przerwą bielszczanie wyszli na prowadzenie. Po akcji w bocznym sektorze boiska Marka Sobika i dobrej asyście skrzydłowego, formalności dopełnił Kacper Kasprzak (na zdjęciu).

20-25 minut drugiej odsłony, to był najsłabszy moment meczu w wykonaniu rezerw Rekordu. Najogólniej ujmując – gra bielszczan kompletnie nie kleiła się. Wiślanie nie wykorzystali okresu słabości bielszczan, w czym spora zasługa pewnie broniącego dostępu do bramki Krzysztofa Żerdki. W porę podopieczni Dariusza Ruckiego ocknęli się, na powrót przejęli inicjatywę. Do prostopadłego podania z głębi pola doskonale wystartował K. Kasprzak, wygrał pojedynek z obrońcą, po czym uderzeniem z linii pola karnego pokonał bramkarza LKS-u. W dość podobnej sytuacji rezultat spotkania ustalił Kacper Macura, po drugiej w tym meczu asyście Ł. Szczurka.

Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Rucki: - Mimo „dzwona” na początku pierwszej części, ta faza meczu – mówię o pierwszej połowie – była bardzo dobra w naszym wykonaniu. W pełni realizowaliśmy założony plan, który zakładał, żeby jak najszybciej pójść po trzeciego gola. Tymczasem przez długie minuty drugiej połowy… nie było nas na boisku. Dobrze, że kilka kluczowych interwencji w bramce zaliczył Krzysiu Żerdka. Po mentalnym „powrocie” na boisko odzyskaliśmy kontrolę nad spotkaniem i jego wynikiem.

TP/foto: MŁ