Piłka nożna
Sumiennie, cierpliwie i konsekwentnie
Po kiepskim, marcowo-kwietniowym wejściu w rundę rewanżową, w maju obserwujemy u bielskich III-ligowców „erupcję” formy.
W ślad za świetną dyspozycją przyszły długo oczekiwane rezultaty. Wprawdzie lider grupy trzeciej – rezerwy lubińskiego Zagłębia, jest już w praktyce dla „rekordzistów” nieosiągalny, ale sześć meczów z rzędu bez porażki, w tym pięć wygranych, zasługuje na uwagę. Do passy biało-zielonych należy doliczyć również pucharowy awans do 1/2 finału rozgrywek w regionie, po zwycięstwie 4:2 z Rakowem II Częstochowa. Tematów do rozmowy ze szkoleniowcem piłkarzy z Cygańskiego Lasu – Dariuszem Mrózkiem (na zdjęciu) nie brakuje…
Zanim o aktualnej sytuacji w zespole, już z perspektywy połowy maja i pewnego dystansu czasu – co było przyczyną marcowo-kwietniowej niemocy drużyny?
- Jako sztab mocno i długo się nad tym zastanawialiśmy, czemu nie wystartowaliśmy tak, jakbyśmy wszyscy sobie tego życzyli… Okres przygotowawczy mieliśmy zaplanowany praktycznie w każdym szczególe, chcieliśmy trafić z formą właśnie na pierwszy mecz rundy wiosennej. Jednak jak to w sporcie, a w szczególności w piłce nożnej bywa - i pewnie za to wszyscy tę dyscyplinę kochają - nie da się wszystkiego do końca przewidzieć.
Można też powiedzieć, że zabrakło nam odrobiny „szczęścia”, choć jako trener staram się ten „pierwiastek”, który może decydować o wyniku meczu, poprzez odpowiednie przygotowanie do każdego spotkania, ograniczyć do minimum. Piękno futbolu polega na tym, że nie zawsze zespół lepszy piłkarsko jest w stanie zgarnąć pełną pulę. Dwa pierwsze mecze są tego najlepszym przykładem. W meczu z Piastem Żmigród nasi przeciwnicy stworzyli sobie trzy sytuacje i jedną z nich wykorzystali, my mieliśmy ich zdecydowanie więcej i też tylko jeden raz piłka wpadła do siatki, a w końcówce meczu piłka przetoczyła się po linii bramkowej, niektórzy twierdzą, że ją przekroczyła. I tak zamiast trzech punktów został jeden. Z kolei w meczu z Lechią Zielona Góra w samej końcówce, nie wykorzystaliśmy sytuacji stuprocentowej. Oczywiście jest to tylko i wyłącznie gdybanie, ale przypuszczam, że taki obrót spraw spowodował, że zamiast zastrzyku dodatkowej energii, wkradła się w nasze poczynania nerwowość, co jak wszyscy wiedzą nie sprzyja osiąganiu odpowiednich wyników. Zanotowaliśmy serię trzech meczów bez punktów. Na szczęście poprzez sumienną, cierpliwą i konsekwentną pracę udało nam się jako drużynie z tego dołka wyjść. Obecnie prezentujemy się bardzo poprawnie, ale nie zachłystujemy się tym i cały czas staramy się ciężko i mądrze pracować.
Czy podstawą wyników w ostatnich tygodniach, sześciu potyczek bez porażki oraz pucharowego awansu, jest rzeczywista rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie? A może są inne fundamenty takiej, a nie innej postawy „rekordzistów”?
- Tak jak powiedziałem wcześniej, podstawą naszej postawy jest przede wszystkim sumienna i konsekwentna praca zawodników, jak i całego sztabu.Jeżeli chodzi o rzeczywistą rywalizację, to myślę, że również ma to praktyczne zastosowanie. Zawodnicy dobrze prezentujący się w drużynie rezerw otrzymali szansę gry na poziomie trzeciej ligi i robią wszystko, żeby już miejsca nie oddać. Z kolei piłkarze, grający obecnie w lidze rzadziej, bardzo dobrze zaprezentowali się w meczu pucharowym z Rakowem i również dają mi wyraźny sygnał, że są gotowi, żeby wskoczyć do składu. Myślę, że dla każdego trenera taka sytuacja jest wymarzona. Cieszy również fakt, że zawodnicy będący na ławce są dużym wsparciem dla grających i po wejściu na boisko podnoszą jakość drużyny, zarówno w lidze, jak i w Pucharze Polski.
Zatem poproszę o parę zdań komentarza do rozgrywek pucharowych, rezerwy Rakowa wyeliminowane, na drodze rywal wcale nie łatwiejszy, kolejny czwartoligowiec, tym razem z Turzy Śląskiej…
- Bardzo cieszymy się, że jesteśmy w kolejnej rundzie rozgrywek pucharowych na szczeblu wojewódzkim, po bardzo trudnym meczu w Częstochowie. Na tym etapie nie ma już drużyn przypadkowych i każdy mecz wymaga maksymalnego zaangażowania. Jednak z Unią Turza Śląska gramy za około dwa tygodnie. Jako sztab i drużyna wychodzimy z założenia, że najważniejszy jest ten mecz najbliższy i na ten moment na nim chcemy się w pełni skoncentrować…
TP/foto: MŁ