Piłka nożna
Wszytko nadal kręci się wokół piłki
W biało-zielonych barwach Rekordu stawiał pierwsze kroki piłkarskie, tu wracał przed laty, jako profesjonalny futbolista, jakiś czas temu zameldował się ponownie, ale już w innej roli.
34-letni Marek Profic uczył się piłkarskiego abecadła u biało-zielonych w latach 1997-2002, skąd przeniósł się na osiem lat do bialskiej Stali. Nie zapominał jednak o macierzystym klubie, przywdziewając - od czasu do czasu -trykot Rekordu m.in. w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w futsalu. Z „rekordzistami” sięgnął w sezonie 2008/09 po młodzieżowe wicemistrzostwo kraju U-20, w Szczecinie. Popularnego „Profika” uznano wówczas za MVP turnieju, co zaowocowało powołaniem do prowadzonej przez Andrzej Biangę młodzieżowej reprezentacji Polski U-21. W styczniu 2009 roku M. Profic wystąpił w towarzyskim dwumeczu futsalowych reprezentacji Polski i Ukrainy, a wśród kadrowiczów na tamte spotkania znalazł m.in. Paweł Budniak. Latem 2010 roku utalentowany, wciąż bardzo młody, wtedy boczny obrońca/pomocnik – dziś powiedzielibyśmy wahadłowy – zasilił szeregi czwartoligowego wówczas Rekordu, z którym trzy lata później świętował awans na wyższy szczebel oraz sięgał po Puchar Polski w Śląskim ZPN. Ostatnie, trzecioligowe spotkanie w barwach Rekordu zaliczył M. Profic 13 czerwca 2018 roku, w przegranym przez bielszczan 0:2 meczu z Unią Turza Śląska. Kolejne sezony spędził już w jasienickim Drzewiarzu…
Trochę po cichu, choć nie ukradkiem, wrócił „Profik” do Cygańskiego Lasu już końcem poprzedniego lata, z początkiem 2022 roku obejmując już w pełni oficjalnie nową funkcję. Ta, jak ptaszki ćwierkają, może ulec pewnego pewnemu „poszerzeniu”, ale o tym już w rozmowie z Markiem Proficem.
Jak długo nie było Cię w Rekordzie?
- Jak dobrze pamiętam ponad trzy lata minęły, odkąd odchodziłem z trzecioligowego Rekordu.
To Twoje trzecie wejście do klubu…
- Tak się jakoś złożyło, zawsze ciągnęło mnie do Rekordu, choć tym razem wracam w trochę innej formie. Są kluby i ludzie, którym się nie odmawia. W Rekordzie stawiałem pierwsze piłkarskie kroki, później przechodziłem tu z BKS-u, a teraz jestem już w innej roli.
A jaka to rola?
- Już w sierpniu ubiegłego roku Darek Spisak zaproponował mi funkcję masażysty. Najogólniej chodziło o to, abym odciążył Darka przy pracy w naszym gabinecie fizjoterapeutycznym, głównie przy klubowej młodzieży oraz przy futsalowcach. Z czasem jednak tak potoczyły się kwestie personalne, że z początkiem bieżącego roku zaproponowano mi pracę przy naszych trzecioligowcach. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, bo wiązało się to z odwieszeniem butów piłkarskich na kołek.
Czy, aby na pewno? W kilku spotkaniach sparingowych tej zimy w zespole rezerw Rekordu wystąpił w drugiej linii tajemniczy, testowany zawodnik…
- Na razie nie ma się nad czym rozwodzić. (śmiech) Powiem tak – jest to kwestia otwarta i dyskutowana z trenerem drugiego zespołu seniorów – Darkiem Ruckim.
Na ile zmienił się III-ligowy Rekord w porównaniu do tej ekipy, z której Ty odchodziłeś?
- Na pewno kadrowo jest to już całkiem inny zespół. Z tamtej kadry pozostali jeszcze Marek Sobik, Kamil Żołna, Krzysiu Żerdka, no i Darek Rucki, choć już w trochę innej roli. Chyba nikogo nie pominąłem? A reszta, to już całkiem nowi ludzie, inny zespół. Co nie znaczy, że miałem jakikolwiek problem z tzw. wejściem w zespół. W końcu z większością ludzi znam się z jakichś innych, boiskowych wydarzeń. A poza tym jestem w klubie ponownie od sierpnia, więc miałem sporo czasu, by poznać ludzi wokół zespołu, na czele z trenerem Dariuszem Mrózkiem i całym sztabem.
Pytanie bardziej osobistej natury: praca w roli fizjoterapeuty to jest to, co chcesz w życiu robić, po wspomnianym zawieszeniu butów na kołku?
- W tym kierunku kształciłem się od pewnego czasu i nadal to robię. Myślę, że to jest to! A plusem tej pracy jest fakt, że wciąż pozostaję przy sporcie. Czynnie i zawodowo już tego nie robię, ale wszystko nadal kręci się wokół piłki. Jak mówiłem, jest to kierunek pracy, który mi odpowiada. Staram się cały czas edukować, dokształcać, a przy okazji mam nieustanny kontakt z ludźmi sportu.
Jako zawodnikowi nie było ci dane, ale z „rekordzistami” miałeś czynny udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów…
- (śmiech) To przyjemność współpracować z mistrzami Polski, z reprezentantami kraju, ze sztabem szkoleniowym. Podobnie jak z trzecioligowcami, wśród których nie brak ludzi z przeszłością w ekstraklasie, czy pierwszej lub drugiej lidze. A sam wyjazd na Maltę, na turniej futsalowej Ligi Mistrzów był dla mnie nobilitacją i motywacją do dalszej pracy. To był zaszczyt reprezentować Rekord, nawet w takiej roli. Spędziłem w klubie ze Startowej spory kawałek życia, miałem go w sercu, zawsze dobrze układała mi się współpraca z ludźmi tu skupionymi. Dobrze się stało, że tu wróciłem.
TP/foto: PM