Piłka nożna

Piłka nożna | 26-02-22

Rekord B-B – GKS II Tychy 2:1 (0:1)

Końcowy wynik jest dla „rekordzistów” nagrodą nie tyle za cierpliwość, co za – po prostu – dobrą grę.

Rekord Bielsko-Biała – GKS II Tychy 2:1 (0:1)

0:1 D. Nowak (34. min.)

1:1 Kowalczyk (85. min., z rzutu wolnego)

2:1 Wróbel (88. min., z rzutu karnego)

Rekord: testowany zawodnik – Kareta, Pańkowski, Caputa, Żołna, Kowalczyk, Nowak, Dzierbicki, Feruga, Kasprzyk, Wróblewski oraz Szumera, Madzia, Waluś, Czaicki, Nocoń, Wróbel, Sobik  

Samo spotkanie, jego początek, miało obraz bliźniaczo podobny do konfrontacji bielszczan z rezerwami Cracovii. Goście dominowali przez pierwszych 10-12 minut meczu, nie stwarzając jednak wielkiego zagrożenia pod bielską bramką. Owszem, obrońcy i pomocnicy Rekordu musieli włożyć dużo wysiłku, aby dotrzymać kroku rozpędzonym od startu tyszanom, ale utraty gola, czy poważniejszych błędów udało się ustrzec. Z biegiem czasu impet „dwójki” GKS-u osłabł, zwiększyli za to tempo działań w ofensywie biało-zieloni. Na marginesie, cały sparing toczony był przy dużej intensywności piłkarzy obu ekip.

O rezultacie pierwszej odsłony zdecydowała jedna z nielicznych pomyłek zawodników w bloku obronnym gospodarzy. Sebastian Steblecki dostrzegł lukę w w bielskiej defensywie i prostopadłym podaniem uruchomił Damiana Nowaka, który pewnie przymierzył do bramki. Na odpowiedź przyszło czekać długo, bardzo długo…

Bielszczanie przez większą część spotkania znakomicie operowali piłką, tworzyli szereg złożonych z kilkunasto-, bywało kilkudziesięciu podań (!), a wszystko w jak wspomnieliśmy w dobrym, żywym tempie oraz rywalu, który wcale nie zamierzał się jedynie przyglądać wydarzeniom. Jakub Szumera kilka swoich interwencji, choć nie najtrudniejszych, w meczu zaliczył. Natomiast cierpliwa i konsekwentna ofensywa „rekordzistów” załamywała się na tyskiej obronie w okolicach linii pola karnego. Ewidentnie brakowało tzw. ostatniego podania. Zatem jeśli nie z gry, trzeba było poszukać właściwych środków z użyciem tzw. stałych fragmentów. W 68. minucie Bartosz Kowalczyk (na zdjęciu) uderzył z rzutu wolnego w słupek. Trafienie w „aluminium” rezultatu nie odwróciło, za to wróciła naszym piłkarzom nadzieja na korzystniejszy rezultat. Minutę później Marcin Wróbel „sprawdził” golkipera GKS-u II, do sparowanej piłki pierwszy dobiegł Szymon Wróblewski, ale już przy dobitce „rekordzista” nie popisał się. Goli doczekaliśmy na samym finiszu. B. Kowalczyk najwyraźniej podregulował celownik o kilka brakujących wcześniej centymetrów i przy kolejnej próbie strzału ze stojącej piłki nie dał szans tyskiemu golkiperowi. Trzy minuty po tym fakcie sfaulowany w polu karnym gości zastał nacierający Marek Sobik. Z 11-stu metrów celnie i pewnie uderzył M. Wróbel.

Wiele pozytywów zaobserwowaliśmy w grze bielszczan, ale i parę mankamentów dało się dostrzec. Na szczęście szwankujące elementy w grze da się poprawić do startu wiosennej części rozgrywek.

TP/foto: MŁ