Piłka nożna
Nie ma tego złego…
Czas wymuszonej kontuzją przerwy 19-letni golkiper Rekordu – Jakub Szumera (na zdjęciu), spożytkował w dość nieoczekiwany – także dla siebie – sposób.
Seria sześciu ligowych występów J. Szumery w bielskiej bramce została przerwana przed upływem 70. minuty spotkania w Kluczborku. Ostre wejście napastnika MKS-u w polu bramkowym skończyło się kontuzją dłoni gracza biało-zielonych oraz koniecznością przeprowadzenia operacji. Nawet jeśli „rekordzista” nie zdąży wrócić do bramki bieżącej jesieni, w ligowym wymiarze, to i tak tempo powrotu do zdrowia można uznać za błyskawiczne. Co ciekawe, 19-latek wolny od zajęć piłkarskich czas wykorzystał nie tylko na powrót do zdrowia…
To Twoja pierwsza, tak poważna kontuzja?
- Trzy, cztery lata temu, kiedy byłem wypożyczony z Orbity Bukowno do krakowskiej Wisły dwukrotnie przeszedłem zabieg artroskopii łękotki. Natomiast, jeśli chodzi o kontuzję dłoni, to tak, to dla mnie pierwszy taki przypadek. Ale ku mojemu oraz doktora Piotra Zagórskiego miłemu zaskoczeniu goi się bardzo szybko. Być może już w bieżącym tygodniu wejdę do pełnego treningu, czyli razem z całą drużyną. Dotąd, nie licząc rehabilitacji, miałem zajęcia indywidualne oraz w grupie z pozostałymi bramkarzami.
Czyli jest jakaś mała nadzieja na powrót do meczowej kadry jeszcze jesienią?
- Sądzę, że najszybciej będzie to możliwe przed ostatnim meczem w tym roku, z „dwójką” Zagłębia Lubin. To zależy od kilku czynników. Od badania rentgenowskiego, które przejdę jeszcze w tym tygodniu, od opinii lekarskiej, choć doktor Zagórski mówi, że wszystko jest w porządku, no i od zdania trenera Mrózka, który oceni moją przydatność.
A jak układa się współpraca z Richardem Zajacem, który przejął opiekę nad bramkarzami trzecioligowego Rekordu przed czterema miesiącami?
- W porządku! Dogadujemy się, znaleźliśmy wspólny język. Przyznam, że nie miałem wcześniej okazji trenować pod okiem szkoleniowca, który sam bronił kiedyś w ekstraklasie.
Po uczestnictwie w trenerskim kursie bramkarskim wnoszę, że myślisz już o dalszej przyszłości…
- Nie, nie wybiegam zanadto w przyszłość. To akurat splot okoliczności, zbieg wydarzeń – mój udział, kontuzja, przymusowa przerwa w treningach i rozpoczynający się na naszym klubowym obiekcie kurs. Po prostu nadarzyła się okazja, z której skorzystałem.
TP/foto: PM