Piłka nożna
Idzie ku dobremu
Krótki raport zdrowotny od biało-zielonych III-ligowców.
U schyłku rundy jesiennej nie ma takich drużyn i takich piłkarzy, którym nie doskwierałoby absolutnie nic. No chyba, że mamy na myśli ludzi ograniczających swoją aktywność futbolową wyłącznie do gier komputerowych. U „rekordzistów”, jak się okazuje, idealnie nie jest, ale też nie ma powodów do załamywania rąk. Pustką w gabinecie fizjoterapeutycznym wprawdzie nie wieje, ale też nikt nie narzeka na nadmiar cierpiących. Przytrafiające się kłopoty zdrowotne sportowców to niestety codzienność, ale idzie ku dobremu.
Najpoważniejsza z kontuzji była udziałem bramkarza biało-zielonych – Jakuba Szumery. 4 września br. golkiper Rekordu został dotkliwie poturbowany przez napastnika MKS-u Kluczbork. Opuszczenie placu gry w 69. minucie wyjazdowej potyczki bielszczan okazało się równoznaczne z pożegnaniem z ligowym boiskiem na wiele tygodni. Po złamaniu kości śródręcza oraz zerwaniu ścięgna przy drugim palcu konieczna była operacja, przeprowadzona przez dra Piotra Zagórskiego. – Ale najgorsze już za Kubą – informuje Wiaczesław „Slavik” Kovalchuk (na zdjęciu z prawej), fizjoterapeuta bielskich trzecioligowców. – Po obowiązkowej w takich przypadkach rehabilitacji i bardzo ograniczonym udziale w treningach, oczywiście bez pełnego kontaktu z piłką, od bieżącego tygodnia Kuba uczestniczy w zajęciach już praktycznie w pełnym zakresie. Nie wykluczam nawet, że będzie do dyspozycji trenera przed ostatnim meczem jesieni z rezerwami Zagłębia. Oczywiście kwestia pełni zdrowia to jedno, a dwa – to forma sportowa, czyli decydujący czynnik. A dość podobnie rysuje się sytuacja z Jankiem Ciućką – mówi „fizjo” piłkarzy Rekordu.
Napastnik biało-zielonych miał za sobą szereg dobrych spotkań w rundzie jesiennej, okraszonych zdobyciem ośmiu goli w ligowych spotkaniach. Niestety, konfrontacji z Wartą Gorzów Wielkopolski, 18-latek do udanych nie zaliczy. Gola nie zdobył, a co gorsza wrócił z Lubuskiego ze złamaną kością śródstopia. Mimo optymizmu w sztabie medycznym „rekordzistów” szanse na powrót Jana Ciućki na boisko jeszcze „jesienią 2021” nie malują się w różowym kolorze.
Zwycięstwo z liderem z Goczałkowic sprzed dwóch tygodni poważnym urazem stawu skokowego okupił zdobywca pierwszego gola w tym starciu – Szymon Wróblewski. – W trakcie meczu, z perspektywy ławki rezerwowych, nawet nie widzieliśmy: czy, kiedy i do czego doszło – mówi W. Kovalchuk. – Dopiero odtwarzając filmowy zapis tego spotkania zorientowaliśmy się w okolicznościach zdarzenia, które wykluczyło udział Szymka w spotkaniu w Gubinie oraz zapewne spowoduje absencję zawodnika w spotkaniu najbliższej kolejki.
W rzeczonym Gubinie podobnej kontuzji, także stawu skokowego, doznał Konrad Kareta, który zmuszony był opuścić boisko po upływie ponad 70-ciu minut. – Ale w tym przypadku nie wykluczyłbym udziału Konrada w najbliższym, sobotnim spotkaniu z „dwójką” Górnika. Sądzę, że nasz obrońca będzie mógł być brany pod uwagę przez trenera Dariusza Mrózka, przy ustalaniu meczowej kadry – zapowiada popularny wśród biało-zielonych „Slavik”.
Zatem kłopotów natury zdrowotnej w bielskim obozie nie brakuje, ale który z ligowych zespołów na tym etapie rozgrywek nie boryka się z podobnymi? Tym serdeczniej życzymy każdemu z „rekordzistów” dobrego zdrowia i wysokiej formy sportowej, a rekonwalescentom jak najszybszego powrotu na murawę.
TP/foto: PM