Piłka nożna
Rekord B-B – Polonia Bytom 0:0
Podział punktów nikogo nie zachwycił, ale też nie skrzywdził.
Rekord Bielsko-Biała – Polonia Bytom 0:0
Rekord: Żerdka – Madzia, Pańkowski, Kareta, Żołna, Twarkowski, Nowak, Caputa, Wróblewski (65. Sobik), Ciućka (73. Wróbel), Kasprzyk (55. Mucha)
Mecz nie trzymał w nerwowym napięciu, niczym horrory Alfreda Hitchock’a. Nie było też zaskakujących zwrotów, jak w kryminałach Agaty Christie. Ale też nikt z obecnych na trybunach Stadionu Miejskiego nie powinien narzekać na nudę, na brak emocji. O takich remisach zwykło się konwencjonalnie mówić – nikogo nie skrzywdził.
Zaraz na wstępie po strzale ostrzegawczym oddali – Dawid Krzemień, z jednej i Dawid Kasprzyk, z drugiej strony. Na kilkanaście kolejnych minut inicjatywę przejęli goście, parokrotnie zatrudniając w bramce Krzysztofa Żerdkę. Ale, kuriozalnie, to bytomianie byli ciut bliżsi utraty gola, gdy wskutek małego nieporozumienia bramkarza z obrońcami, piłkę z linii pola karnego nieomal wepchnąłby przypadkowo D. Kasprzyk. Wyraźna aktywność Polonii w ofensywie z upływem czasu opadła, ale w defensywie więcej „usterek” obrońców nie odnotowano. Stąd próby uderzeń bielszczan z dystansu. Strzał z 20. minuty Bartłomieja Twarkowskiego obronił Dominik Brzozowski. Z kolei po uderzeniu z 22-23-ech metrów Tomasza Nowaka futbolówka obiła górną część poprzeczki.
W drugiej odsłonie minimalnie lepsze wrażenie sprawiali „rekordziści”, którym zabrakło jednak determinacji w kończeniu swoich akcji. Kilkakroć centymetrów do pełni szczęścia zabrakło Janowi Ciućce. Parę razy, jak przy akcjach z udziałem Kamila Żołny, czy Marcina Wróbla w końcówce spotkania, precyzji brakowało przy tzw. ostatnim podaniu. Większość z ataków bytomian załamywał się w okolicach szesnastego metra od bielskiej bramki, za co uznanie należy się gospodarzom. W ogóle, oba bloki obronne zasłużyły swoją postawą na dobre słowo. Całe zespoły warto z kolei pochwalić za uporczywą walkę o zmianę wyniku na korzystniejszy dla siebie.
TP/foto: MŁ