Piłka nożna
MKS Kluczbork – Rekord B-B 1:3 (0:0)
Bielszczanie wrócili z Opolszczyzny z zasłużonym w pełni kompletem punktów.
MKS Kluczbork – Rekord Bielsko-Biała 1:3 (0:0)
0:1 Caputa (50. min., głową)
1:1 Zieliński (57. min.)
1:2 Ciućka (78. min.)
1:3 Kasprzyk (90+3. min.)
Rekord: Szumera (69. Żerdka) – Madzia, Pańkowski, Kareta, Żołna, Twarkowski, Nowak (82. Czaicki), Caputa, Wróblewski (46. Mucha), Wróbel (69. Ciućka), Sobik (46. Kasprzyk)
Trzy kwadranse pierwszej odsłony, choć pozbawione goli, nie były dla kibiców straconym czasem. Może bez wielkiego animuszu, czy werwy, ale ze sporym zaangażowaniem oba zespoły starały się otworzyć rezultat spotkania. Odpowiadający za ofensywę piłkarze nie zdołali jednak sforsować szczelnych bloków obronnych, ani tym bardziej bramkarzy.
Większej dawki emocji, a przede wszystkim goli doczekaliśmy w drugiej części meczu. Po modelowo przeprowadzonej akcji na prowadzenie wyszli bielszczanie. Kamil Żołna zaadresował dośrodkowanie do ustawionego przy dalszym słupku Marcina Wróbla. Po zgraniu głową napastnika Rekordu w identyczny sposób formalności dopełnił z odległości 5-ciu metrów Seweryn Caputa. Radość biało-zielonych nie trwała zbyt długo. Obrońcy zespołu gości zostawili stanowczo zbyt wiele miejsca w polu karnym Lucjanowi Zielińskiemu, który popisał się niesłychanie precyzyjnym trafieniem z kilkunastu metrów, przy słupku. Rozochoceni wyrównującym gole gracze z Opolszczyzny natarli w podwójną siłą. Chęć zdobycia gola za wszelką cenę najwyraźniej wpłynęła na ostrość w grze piłkarzy MKS-u. W 66. minucie Jakub Szumera wprawdzie wypuścił piłkę z rąk po uderzeniu z dystansu, ale impet szarżującego Marcina Przybylskiego spowodował kontuzję ręki bramkarza gości. Pobudzeni emocjonalnie zawodnicy z Kluczborka, napędzeni ochotą do zdobycia drugiego gola, zapomnieli jednak o swoich obowiązkach defensywnych. Podkreślić należy, że role główne przy golu na 2:1 dla ekipy z Cygańskiego Lasu odegrali zmiennicy. Szczepan Mucha prostopadłym podaniem uruchomił Jana Ciućkę. Mimo nacisków obrońcy młody „rekordzista” wywalczył sobie dogodną pozycję strzelecką i umieścił piłkę w bramce gospodarzy. Już na wstępie doliczonego czasu gry (aż ośmiu minut!) minimalnie nad poprzeczką uderzył Sz. Mucha. W tej fazie może nie grało się przyjezdnym łatwo, ale o tyle swobodniej, że skład MKS-u został uszczuplony po drugiej żółtej kartce dla Adriana Błaszkiewicza. Już w liczebnej przewadze biało-zieloni zadali ostateczny cios. Kontrę z udziałem kilku zawodników sfinalizowali Bartłomiej Twarkowski (na zdjęciu) z Dawidem Kasprzykiem.
Na pewno nie było to najbardziej widowiskowe, tym bardziej wiekopomne zwycięstwo „rekordzistów” odniesione na wyjeździe. Natomiast od strony taktycznej i realizacji przedmeczowych założeń, wykonawstwo bez zarzutu. Za tak wykonane zadanie należy się bielszczanom piątka, w szkolnej skali ocen. Z przymrużeniem oka – może być nawet piątka z plusem! To tak na zachętę, na otwarcie roku szkolnego.
TP/foto: MŁ