Piłka nożna

Piłka nożna | 12-07-21

Pańkowski 1+

Mateusz Pańkowski jest pierwszym wzmocnieniem kadry trzecioligowców, umowa obowiązuje przez najbliższy sezon, z opcją przedłużenia.

22-letni obrońca (na górnym zdjęciu z prezesem Januszem Szymurą) jest wychowankiem tyskiego PUKKS Chrzciciel i miejscowej Akademii PN GKS. „Smak” trzeciej ligi poznał reprezentując w przeszłości barwy oświęcimskiej Soły, a w ostatnim sezonie Pniówka ’74 Pawłowice.  

                                      M. Pańkowski w pojedynku z Marcinem Czaickim, z meczu Rekord - Pniówek '74, z 25 lipca 2020 r.

Jesteś wychowankiem kilku tyskich klubów, a za nim trafiłeś do pawłowickiego Pniówka, o później do Rekordu, grałeś również m.in. w szwajcarskim FC Olten…

- W wieku czterech lat zacząłem przygodę z piłką w Chrzcicielu Tychy, później była Akademia GKS-u i wreszcie sam GKS Tychy. A w Szwajcarii spędziłem pół roku, była opcja pozostania tam na dłużej, ale po zmianach organizacyjnych w klubie podjąłem decyzję o powrocie do kraju.

Masz już trochę doświadczenia na trzecioligowym poziomie…

- Ostatni sezon spędziłem w Pniówku, a wcześniej, przez pół sezonu występowałem na tym poziomie w Sole Oświęcim. A sama liga – mocna, z wielu znanymi i silnymi klubami.

Przez lata reprezentowania tyskich klubów i wielu bielsko-tyskich konfrontacji w ligach młodzieżowych obiekt przy Startowej jest Ci dobrze znany, strzeliłeś tu nawet gola…

- (śmiech) Tak, tylko nie we właściwą stronę! Zapisałem się w protokole „swojakiem” w ubiegłorocznym meczu: Rekord – Pniówek. A obiekt rzeczywiście, dobrze znam z wielu spotkań Rekordu z GKS-em Tychy. Grałem już tutaj wielokrotnie.

Co skłoniło Cię do tego, żeby zmienić Pniówka na Rekord, a niekoniecznie poziom rozgrywkowy?

- Ciekawa propozycja i nowe wyzwanie, które chciałem podjąć. Jestem na nie gotowy i sądzę, że Rekord jest dobrym kierunkiem rozwoju.

Nie tylko piłkarskiego…

- To  ma związek z moją edukacją w kierunku informatycznym. Na razie, w sierpniu, podejmę staż w Rekordzie Systemy Informatyczne, a potem zobaczymy, co dalej

TP/foto: ŁL i MH