Piłka nożna
Nowak: jeszcze nie jestem dziadkiem
Tomasz Nowak, rozgrywający naszych trzecioligowców w rozmowie z Janem Mazurkiem, z weszło.com.
Dlaczego w III lidze próbuje strzelać z pięćdziesięciu pięciu metrów i czy mu się to udaje? Czy na trzecioligowych boiskach mecze kończy z siniakami na nogach? Czym różni się od Sławomira Peszki? W jaki sposób skreślił go Robert Kasperczyk? Czego zabrakło Podbeskidziu Bielsko-Biała do utrzymania? Jak beniaminka zgubił brak doświadczenia i nieumiejętność wyciągania wniosków? Czy w szatni Podbeskidzia trwał spór między polską a zagraniczną częścią drużyny? Co daje mu kopanie piłki na podwórku? Na te i na inne pytania w odpowiedział piłkarz Rekordu Bielsko-Biała, Tomasz Nowak. Oto kilka fragmentów…
Samym doświadczeniem można zjadać III ligę?
- Trzeba się do niej dostosować. To inny poziom niż I liga czy Ekstraklasa. Inne stadiony, inne boiska, inne murawy, inne warunki, inne standardy. Natomiast zawsze powtarzałem, że wszędzie w piłkę nożną gra się tak samo. Przyjąć piłkę i podać ją do kolegi w takiej samej koszulce.
Takie proste, a takie czasami trudne.
- Teoretycznie futbol to prosta gra, tylko sami często niepotrzebnie ją utrudniamy.
Uciekłeś trochę od odpowiedzi.
- Bo nie lubię siebie samego oceniać. Nie uważam, że III liga jest słaba.
Dostajesz po nogach? Bezpośrednie zejście z Ekstraklasy do III czy IV ligi często tak się dla doświadczonych piłkarzy kończy, że po meczach muszą liczyć siniaki.
- Wszędzie dostaje się po nogach, serio, bez wyjątków. Tym bardziej, kiedy jest się ofensywną dziesiątką, jak ja. Tych pojedynków toczę dużo, czasami mi się oberwie. Krwawy sport to nie jest, ale kontaktowy już tak, więc na to trzeba być przygotowanym.
Chce ci się jeszcze grać w piłkę?
- Tak, mam przeogromną radość z tego, co robię. Z każdego meczu, z każdego wyjścia na trening, z każdego kontaktu z piłką. Do tego wychodzę często sam, z dzieciakami, żeby sobie pokopać. Piłki nie mam dość, w ogóle mi się nie nudzi. Czysta frajda. Uwielbiam przedmeczową adrenalinę, treningowy wysiłek. Cholernie mi się chce grać. (…)
Decyzja o zejściu do III ligi była trudna?
- Nie. Grałem w rezerwach Zagłębia Sosnowiec w okręgówce. W Podbeskidziu odsunęli mnie do czwartoligowych rezerw. Teraz gram w III lidze. Poziom rozgrywkowy nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ważne, że jestem zdrowy, że mogę trenować i grać, wszędzie gra się tak samo.
Wiosna 2020 – jesteś wyróżniającą się postacią w pierwszoligowym Podbeskidziu, które robi awans do Ekstraklasy. Jesień 2020 – wcale nie odstajesz w Ekstraklasie. Wiosna 2021 – spędzasz rundę w trzecioligowym Rekordzie Bielsko-Biała. Nie masz delikatnego żalu, że tak to się potoczyło?
- Fajnie byłoby grać wyżej, ale siedzieć i użalać się nad sobą? Nie ma sensu, taka jest piłka, dzisiaj jesteś tutaj, jutro jesteś tam. Nie mam do nikogo żalu, nie mam do nikogo pretensji. Chciałem zostać na Śląsku, nie chciałem wyjeżdżać. Wiedziałem, że obowiązuje mnie jeszcze półroczny kontrakt z Podbeskidziem, więc fajnie, że trafiłem do Rekordu. Wkręciłem się na nowo, bo nie rozumiałem, dlaczego zostałem odsunięty od składu w Ekstraklasie. Bez żadnych uprzedzeń, bez żadnego komunikatu, tak o, z dnia na dzień, ze mnie zrezygnowano. Na chwilę straciłem pasję, zobaczyłem gorszą stronę tego sportu, ale szybko wrócił uśmiech, sam widzisz. (…)
Całość do przeczytania – tutaj.
dodał: TP/foto: MŁ