Piłka nożna
GLKS Wilkowice – Rekord B-B 0:1 (0:1)
Planowo faworyzowany trzecioligowiec wziął pucharową barierę w starciu z liderem bielskiej A-klasy.
GLKS Wilkowice – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
0:1 Wróbel (18.min.)
Rekord: Kucharski – Kareta, Mączka, Waliczek, Gaudyn (40. Iwanek), Sz. Wróblewski (46. Wyroba), Szymański (60. Czaicki), Sobik (60. Madzia), Caputa, N. Wróblewski (74. Ciućka), Wróbel (66. Guzdek)
Natomiast obraz i przebieg spotkania niewiele miał wspólnego z założonym przez bielszczan planem. Ten musiał ulec korekcie już w 9. minucie, gdy z czerwoną kartką odesłany w kierunku szatni został Marcin Mączka. Defensor Rekordu popełnił mały błąd techniczny, ale w skutkach brzemienny, bowiem źle przyjętą piłkę przechwycił Łukasz Błasiak. Doświadczony napastnik GLKS-u doskonale wiedział jak się zachować w fizycznym starciu, po wygraniu pozycji. Przeorganizowana drużyna gości jednak dobrze zareagowała na to zdarzenie. W 18. minucie „rekordziści” egzekwowali korner, po którym gospodarze oddalili – tak się wydawało – dalekim wybiciem futbolówki. Tymczasem ustawiony w okolicach linii środkowej natychmiast odegrał piłkę na lewą stronę, skąd po przyjęciu dośrodkował Mateusz Waliczek. Idealny timing Marcina Wróbla (na zdjęciu) w powietrzu, precyzyjne uderzenie głową plus mały poślizg z bramce Richarda Zajaca, w efekcie prowadzenie biało-zielonych. Jak się później okazało był to gol na wagę wygranej oraz awansu do półfinału PP w bielskim podokręgu.
Z czasem zrobiło się nerwowo, momentami chaotycznie, sypnęło kartkami żółtego koloru, co summa summarum miało wpływ na niewysoką jakość widowiska. Wilkowiczanie mieli bodaj najlepszą okazję do wyrównania w 53. minucie. Z bliska niemiłosiernie huknął Janusz Bąk, ale dobrze ustawiony w bramce Bartosz Kucharski należycie przypilnował tzw. krótkiego rogu. Po drugiej stronie w 65. minucie piłka odbiła się od poprzeczki po strzale M. Wróbla, a w doliczonym czasie gry szczęście nie dopisało Danielowi Iwankowi (ponownie poprzeczka) i Bartoszowi Guzdkowi (strzał w boczną siatkę).
O wygraną i awans było biało-zielonym trudniej, niż można było zakładać. Trudno jednak, by było inaczej, gdy przez zdecydowaną większość czasu gra się w liczebnym osłabieniu. W tej sytuacji warto z małą satysfakcją odnotować fakt, że to bielszczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, nawet jeśli operowali grając na ogół wszerz lub wstecz.
Z kwestii natury formalnej warto zauważyć, iż pod nieobecność Dariusza Mrózka (udział w zjeździe trenerskim UEFA Pro) biało-zieloną ekipę poprowadził nominalny asystent i kapitan drużyny – Dariusz Rucki.
TP/foto (z meczu Podbeskidzie II - Rekord): PM