Piłka nożna
Rekord II B-B – Iskra Pszczyna 2:4 (2:4)
To było spotkanie dwóch ekip, które dotąd nie dzieliły się punktami.
Rekord II Bielsko-Biała – Iskra Pszczyna 2:4 (2:4)
1:0 Guzdek (4. min.)
2:0 Tomko (11. min.)
2:1 Prusek (14. min.)
2:2 Zawadzki (19. min.)
2:3 Zawadzki (21. min.)
2:4 Prusek (44. min.)
Rekord II: Szumera – Niemczyk, Gołata (77. Kamionka), Jampich (46. Groń), Olszowski, Frączek, Flaka (79. B. Kowalczyk), Formas, Wróblewski, Tomko, Guzdek (46. Z. Mucha)
I do podziału, czyli remisu, nie doszło i w tym przypadku. A samo spotkanie zaczęło się znakomicie dla gospodarzy. Patrząc na późniejszy rozwój wydarzeń początek był chyba nawet… zbyt dobry. Wpierw Bartosz Guzdek, kilka minut później Mateusz Tomko bezlitośnie wykorzystali rażące błędy środkowych obrońców Iskry. I cóż z dwubramkowej przewagi, skoro bielscy defensorzy, jakby chcieli udowodnić, że są niezgorsi w „festiwalu pomyłek”. W zasadzie każdy z zawodników bloku obronnego Rekordu II, nie wyłączając golkipera, dołożył cegiełkę, niektórzy nawet cegłę „ponadstandardowych” rozmiarów, do faktu, iż to pszczynianie schodzili na przerwę z dwoma golami zapasu. Przyznać jednak trzeba, że celowniki Michała Pruska oraz Tomasza Zawadzkiego nastawione były optymalnie.
To otwarte w pierwszej części spotkanie jeszcze lepiej oglądało się w drugiej odsłonie, bowiem oba zespołu postawiły na ofensywę. Na bielszczanach taką taktykę wymusił niekorzystny rezultat, a goście wyszli ze słusznego założenia, iż najlepszą obroną jest atak. Aż dziw, że mimo wielu spięć pod obu bramkami, kilku dobrych okazji do zdobycia gola, nie padł już ani jeden. I tak jak surowo oceniliśmy postawę bloków defensywnych rezerw Rekordu oraz Iskry, to już na podstawie gry w drugiej połowie widoczna była poprawa. Przyśpieszona lekcja przeprowadzona w przerwie meczu została właściwie zrozumiana i przełożona na grę.
Pomeczowa opinia trenera - Szymon Niemczyk: - Z nieba do piekła w kilkanaście minut. Doświadczenie, doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie. Gramy w tej lidze, żeby nasi młodzi zawodnicy jak najwięcej go zdobywali, ale to właśnie tego najbardziej nam brak, żeby do przyjemnej dla oka gry dokładać również punkty.
TP/foto: MŁ