Piłka nożna
Rekord II B-B – Spójnia Landek 1:4 (1:2)
Czwartoligowcy z Landeka z awansem do II rundy PP.
I runda Totolotek Pucharu Polski – Podokręg Bielsko-Biała
(17:03) Rekord II Bielsko-Biała – Spójnia Landek 1:4 (1:2)
1:0 Tomko (6. min.)
1:1 Kubica (7. min., głową)
1:2 Jaroś (22. min., głową)
1:3 Fortuna (82. min.)
1:4 Rutkowski (90. min.)
Rekord II: Kurowski – Fabia, Groń, Antczak, Melanik (73. Tatarczyk), Wróblewski, Flaka, Kowalczyk, Kamionka (78. Kopacz), Tomko (90. Niemczyk), Szotek (76. Olek)
To było starcie typowe dla konfrontacji piłki nożnej w młodzieżowym wydaniu z seniorskim futbolem. Co tu dużo mówić, podstawowa różnica na korzyść landeczan wynikała z boiskowego doświadczenia. Fantazją i wybieganiem rezerwy Rekordu nie były w stanie zniwelować rutyny i piłkarskiego cwaniactwa wyżej notowanych rywali.
A zaczęło się bardzo obiecująco dla bielszczan, którzy potrafili osiągnąć przewagę liczebną na połowie gości. Dynamiczne wejście w pole karne Mateusza Tomki, celne uderzenie w długi róg bramki i prowadzenie „dwójki” już w 6. minucie stało się faktem. Odpowiedź Spójni była niemal natychmiastowa, przy kornerze defensywa gospodarzy nie upilnowała Szymona Kubicy, który strzałem głową doprowadził do wyrównania. W niemal identycznych okolicznościach ekipa z Landeka wyszła na prowadzenie. Tym razem uderzeniem nie do obrony z niewielkiej odległości popisał się inny ze środkowych obrońców Spójni, ex-rekordzista – Kamil Jaroś.
Z drugiej części warte odnotowania jest głównie ostatnich 10-15 minut. Gdy wydawało się, że czwartoligowcy mentalnie już są „w szatni”, kilka niezłych akcji przeprowadzili podopieczni Szymona Niemczyka i Bartosza Woźniaka. Przynajmniej w dwóch przypadkach Łukasz Krzczuk mógł poczuć się zagrożony w bramce Spójni. Wydawało się, że gol na 2:2 jest kwestią czasu. W istocie padły nawet dwa…, oba dla Spójni. Po kardynalnym błędzie bielszczan w środku pola przyjezdni ruszyli z kontrą w trzech na jednego obrońcę. To musiało się zakończyć trafieniem Piotra Fortuny. Stempel na wygranej i awansie przystawił Bartosz Rutkowski, dobijając po wcześniejszym strzale Mateusza Bernata.
TP/foto: PM