Futsal
Rekord B-B – Red Dragons Pniewy 3:1 (2:0)
Ta wygrana kosztowała „rekordzistów” sporo wysiłku.
Rekord Bielsko-Biała – Red Dragons Pniewy 3:1 (2:0)
1:0 Leszczak (6. min.)
2:0 Matheus (19. min.)
2:1 Storozhuk (23. min.)
3:1 Marek (28. min.)
Rekord: Nawrat – Rakić, Matheus, Zastawnik, Marek, Popławski, Kubik, Budniak, Leszczak, Surmiak, Biel, Krzempek, Kosowski, Iwanek
Kto zakładał „spacerek” w konfrontacji z pniewianami, ten mógł być zaskoczony przebiegiem, ogólnym obrazem spotkania. Jeszcze pierwsze minuty nie zwiastowały zaciętości, jaką obserwowaliśmy na długim dystansie tego meczu. W 4. minucie po dograniu Kamila Surmiaka stuprocentowej okazji nie wykorzystał Stefan Rakić, ale już 120. sekund później gospodarze byli na prowadzeniu. W swoim, już tradycyjnie efektownym stylu, Sebastian Leszczak pokonał strzałem z dystansu Łukasza Błaszczyka. Worek z golami został otwarty? Nic bardziej mylnego. Z każdą upływającą minutą przyjezdni stawiali coraz twardszy opór. Do tego, że bielszczanie muszą włożyć niemało energii w sforsowanie defensywy rywali przywykliśmy już od dawna. Natomiast „Czerwone Smoki” zmusiły „rekordzistów” do wykonania równie dużej pracy w obronie. Tym większe więc uznanie, że biało-zieloni stracili tylko jednego gola. Zanim jednak do tego doszło, jeszcze przed przerwą, Matheus skorzystał na niedokładnym zagraniu Ł. Błaszczyka i po przechwycie ulokował piłkę w bramce gości. Reakcją trenera Łukasza Frajtaga było desygnowanie na boisko „lotnego” bramkarza, manewr powielany wielokrotnie w drugiej części meczu.
A ta zaczęła się pomyślnie dla ekipy z Wielkopolski. Jedyny błąd w tym spotkaniu popełnił Bartłomiej Nawrat, który chciał „uratować” sytuację, utrzymać piłkę w grze, a wyszło z tej interwencji niezamierzone podanie do Mykyty Storozhuka. Ukrainiec bezceremonialnie wykorzystał nadarzającą się okazję. Kontaktowy gol napędził Red Dragons już do końca spotkania, w którym nie brakowało spięć, fauli i nerwowych sytuacji boiskowych. Tego obrazu nie zmieniła nawet trzecia bramka dla Rekordu, skądinąd po przepięknie wykonanej akcji. W tercecie: Artur Popławski, Paweł Budniak (na zdjęciu), Michał Marek, piłka krążyła – przy zachowaniu proporcji – z prędkością światła.
TP/foto: MŁ
Foto: MŁ