Futsal

Futsal | 20-03-22

Rekord B-B – Dreman Opole 5:7 (2:4)

"Kanonada" w Cygańskim Lesie.

Rekord Bielsko-Biała – Dreman Opole Komprachcice 5:7 (2:4)

0:1 Szypczyński (3. min.)

1:1 Marek (4. min.)

1:2 Lutecki (5. min)

1:3 Lutecki (11. min.)

2:3 Kubik (14. min.)

2:4 Zastawniki (15. min., samobójczy)

3:4 Marek (25. min.)

4:4 Marek (30. min.)

4:5 Lutecki (32. min.)

4:6 Chuva (33. min.)

5:6 Marek (36. min.)

5:7 Lutecki (39. min.)

Rekord: Nawrat – Popławski, Matheus, Budniak, Marek, Rakić, Kubik, Zastawnik, Leszczak, Biel, Surmiak, Kosowski, Iwanek

Takiej porażki poniesionej przez „rekordzistów” w hali przy Startowej nie pamiętają najstarsi z Górali. A już doszukać się oficjalnego, ligowego lub pucharowego meczu, w którym bielszczanie daliby sobie wbić siedem goli? Tu trzeba byłoby „zakopać się” głęboko w klubowych annałach. W każdym razie, w „złotej erze” Rekordu takiego występu nie odnotowano.

Jeśli na dystansie całego spotkania opolanom przytrafiały się błędy, pomyłki, usterki w defensywie, to biało-zieloni przez 40 minut meczu, w kontekście gry obronnej, tkwili w stanie permanentnej „awarii”. Zbyt wolne powroty do linii defensywnej, luki w kryciu, braki w asekuracji i komunikacji, to – niestety – ledwie część z „księżycowego krajobrazu” bielskiej defensywy.

A mimo to była szansa, aby pokusić się o korzystniejszy rezultat. Tu kluczowym fragmentem okazały się minuty, w których gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania – 4:4, w czym ogromna zasługa Michała Marka, na marginesie, chyba jedynego z „rekordzistów” utrzymującego wysoki poziom gry. Niestety to na co biało-zieloni długo i mozolnie pracowali, co dawało jeszcze nadzieję na wygraną, szybko zostało zaprzepaszczone. Wpierw w zamieszaniu podbramkowym po raz kolejny nadzwyczajnym instynktem strzeleckim wykazał się Tomasz Lutecki, a chwilę później Nuno Chuva wykończył akcję Andre Luiza.

Iskierkę nadziei ponownie podsycił golem kontaktowym M. Marek. Gol na 5:6 padł, gdy bielszczanie grali już piątką w polu. To okazało się jednak bronią obosieczną, bowiem do opustoszałej bramki Rekordu po raz czwarty tego dnia przymierzył T. Lutecki.

I jeszcze słowo o ofensywie w wykonaniu biało-zielonych. Zaprzepaszczonymi szansami ze spotkania z Dremanen można byłoby obdzielić połowę meczów z dowolnie wybranej kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy, to bezsporny fakt. Brak przysłowiowego łutu szczęścia? Jest coś jest na rzeczy w tym irracjonalnym tłumaczeniu, jeśli zauważyć, że tylko przy stanie 5:7 poprzeczkę bramki gości obijali Paweł Budniak i M. Marek. Natomiast nie sposób nie zauważyć, że to co miało być walorem, atutem bielszczan, czyli uniwersalizm, umiejętność dostosowania schematów taktycznych do boiskowej sytuacji oraz gra praktycznie w każdym zestawieniu personalnym, w tym meczu najzwyczajniej zawiodło. Druga z rzędu ligowa porażka jasno wskazuje, iż biało-zieloni utknęli „w dołku”. Natomiast zawodnicy Dremana po porażce 6:7 sprzed dwóch tygodni w Polkowicach, ogrywając Rekord w Cygańskim Lesie 7:5 dowiedli, że podstawa każdego sukcesu w sporcie tkwi w głowie…

TP/foto: MŁ