Futsal
Słoneczny Stok Białystok – Rekord B-B 2:6 (0:4)
Pierwszą część sezonu bielszczanie kończą na pozycji lidera!
(18:00) Słoneczny Stok Białystok – Rekord Bielsko-Biała 2:6 (0:4)
0:1 Zastawnik (9. min.)
0:2 Rakić (12. min.)
0:3 Marek (15. min.)
0:4 Budniak (17. min.)
0:5 Budniak (28. min.)
0:6 Marek (32. min.)
1:6 Jackiewicz (35. min.)
2:6 Belzyt (40. min.)
Rekord: Iwanek – Budniak, Matheus, Zastawnik, Marek, Rakić, Kubik, Biel, Pereira, Surmiak, Nawrat
Znając rezultat potyczki Piasta z Constractem (1:6) bielszczanie potraktowali gospodarzy z pełną surowością. Co więcej, „rekordziści” bezlitośnie karali białostoczan za niemal każdą z niewykorzystanych szans. Rozpoczęło się od uderzenia Matheusa w spojenie słupka poprzeczką, z 1. minuty meczu. Pięć minut później Kamil Jackiewicz zaprzepaścił okazję, mając przed sobą jedynie Krzysztofa Iwanka w bielskiej bramce. W rewanżu indywidualną, bramkową akcją błysnął Mikołaj Zastawnik (na zdjęciu), dla którego było to pierwsze trafienie w biało-zielonych barwach Rekordu. Po stałym fragmencie i chytrym, płaskim strzale podwyższył prowadzenie gości Stefan Rakić. Odpowiedzią Słonecznego Stoku mogła być sytuacja Krystiana Belzyta, ale i ten gracz „słonecznych” przegrał pojedynek z K. Iwankiem. Jako, że niewykorzystane okazje…itd., Michał Marek popisał się kunsztem technicznym, kierując piłkę do bramki z niewielkiej odległości. W 16. minucie meczu Mateusz Łabieniec wyraźnie chybił z przedłużonego rzutu karnego, co musiało się spotkać z ripostą „rekordzistów”. Dwójkowa akcja Pawła Budniaka z M. Markiem zakończyła się czwartym golem, ostatnim w tej części dla przyjezdnych. Niech nie myli jednak opis ciekawszych sytuacji meczowych z tej fazy spotkania, który wskazywałby na względną równowagę. Z tych szans wykreowanych przez gospodarzy opisaliśmy wszystkie, przez „rekordzistów” - zaledwie niewielką część.
Dobre wrażenie po 20-stu minutach, niezła skuteczność, której efektem było czterobramkowa przewaga, wyraźnie wprowadziły biało-zielonych w świetny, przedświąteczny nastrój. Bielszczanie z dużą swobodą konstruowali kolejne, widowiskowe akcje w ofensywie. Wpierw M. Zastawnik „na tacy” wyłożył piłkę P. Budniakowi, a gol „nr 6” to już był taki „Sylwestrowy fajerwerk”, pokaz umiejętności technicznych – S. Rakicia, Pedro Pereiry oraz M. Marka. Z rosnącą przewagą i upływającym czasem ta swoboda w grze niestety trąciła już niefrasobliwością. Na zwolnionych obrotach „rekordzistów” skorzystali gospodarze redukując nieco bramkowe straty.
Jak przez kilka ostatnich lat pierwszą część sezonu mistrzowie Polski kończą na pozycji lidera. Czteropunktowa przewaga nad Piastem i pięć „oczek” nad lubawianami może wielkiego komfortu na czele tabeli nie dają, ale za to głowy na czas świąteczno-noworocznej przerwy jakieś chłodniejsze, spokojniejsze… na ten mały „luksus bielszczanie w pełni zasłużyli.
TP/foto: PM