Futsal
Déjà vu
Mamy nieodparte wrażenie, że przeżyliśmy to całkiem niedawno.
We wtorek do Cygańskiego Lasu znów zjedzie wicelider (po czterech kolejkach), ponownie jest to ekipa ze stolicy. Czy to jeszcze niespodzianka, czy już sensacja? Gdyby chodziło o futbolową Legię, aktualnych mistrzów Polski, drużynę robiąca furorę w Lidze Europy (przeciwnie na krajowych murawach), samo pytania byłoby bezzasadne. Idzie jednak o beniaminka, absolutnego nowicjusza w polskiej, futsalowej elicie. Start w rozgrywkach Statscore Futsal Ekstraklasie warszawska Legia zanotowała fenomenalny. OK., jeszcze wygraną 4:1 z leszczynianami można było tłumaczyć atmosferą premiery, debiutancką fantazją, euforią. Ale już wywiezienie trzech punktów z Opola (3:0)…? Po takich rezultatach wyjazdowe 8:2 w Polkowicach, czy domowe 3:0 z „akademikami” z Gdańska potraktowano już, niczym normę. Wielce myli się ten, kto zakłada, że siła stołecznej drużyny opiera się wyłącznie na doskonale znanych z ekstraklasowych parkietów: Mariuszu Milewskim, Michale Szymczaku, czy Mateuszu Olczaku. Swoją renomę z pierwszoligowych boisk potwierdza Grzegorz Och, strzegący bramki Tomasz Warszawski (nomen omen) jest rewelację pierwszych kolejek SFE, a i pozostali skutecznie dokładają swoje trzy grosze… Wygląda na to, że trener Paweł Juchniewicz i jego zawodnicy mają świadomość swoich słabości i ograniczeń oraz własnego potencjału i atutów. Pierwsze świetnie skrywają, drugie pierwszorzędnie eksponują.
Po tygodniu poświęconym reprezentacji, jej udziałowi w starciach z Finami i Grenlandczykami, liga wraca do właściwego rytmu i harmonii. Nie dotyczy to jednak „rekordzistów”, dla których gdzieś tam w oddali tli się już neon-szyld „Champions League”. To już pod koniec października czeka biało-zielonych arcyważny turniej Main Round na Malcie. Do tego momentu jednak przyjdzie mistrzom kraju zaliczyć kilka trudnych sprawdzianów. Już tydzień poprzedzający kadrowy wyjazd kadry do chorwackiego Poreču do łatwych nie należał. W sześć dni bielszczanie rozegrali trzy spotkania, gromadząc komplet punktów. Począwszy od domowej konfrontacji z ówczesnym wiceliderem – AZS UW Wilanów (6:2), przez „pomorską eskapadę” i zwycięstwa 10:3 z gdańskimi „akademikami” oraz Team Lębork 4:2, to nie były łatwe dni dla biało-zielonych. Tym bardziej cieszy, że zawodnicy „Chusa” Lopeza Garcii w dobrej dyspozycji potrzymali zwycięską passę. Z satysfakcją odnotowujemy prowadzenie w klasyfikacji strzelców Artura Popławskiego oraz wysokie lokaty wśród „asystentów” Matheusa (6 kluczowych podań) i Stefana Rakicia (4). W przypadku Serba to spore zaskoczenie, bowiem po powrocie z MŚ na Litwie zdołał rozegrać raptem dwa ligowe spotkania. De facto dla Stefana wtorkowy występ przy Startowej 13 będzie oficjalnym debiutem przez bielską publicznością. I może nie jedynym debiutem…? Nie zapominamy również o reprezentacyjnych trafieniach Michała Kubika i Sebastiana Leszczaka.
Zanosi się zatem na bardzo atrakcyjne widowisko, najlepsza ofensywa SFE (35 zdobytych goli) zetrze się z najszczelniejszą obroną (tylko trzy stracone bramki!). Już to jest wystarczającym powodem, aby zasiąść na trybunach hali w Cygańskim Lesie. Wejściówki na wtorkowe spotkanie już na nabycia, m.in. na kupbilet.pl. Nieobecnych odsyłamy przed telewizyjne ekrany i transmisję w nSport+, start o godz. 18:00.
(wtorek, g. 18:00) Rekord Bielsko-Biała - Legia Futsal Warszawa
TP/foto: DB