Futsal
Constract Lubawa – Rekord B-B 4:1 (2:0)
Zaległe spotkanie z 25. kolejki sezonu na korzyść gospodarzy.
Constract Lubawa – Rekord Bielsko-Biała 4:1(2:0)
1:0 Pedrinho (3. min.)
2:0 Ique (10. min., z rzutu wolnego)
3:0 Pereira (31. min.)
4:0 Lutecki (31. min.)
4:1 Matheus (36. min.)
Rekord: Nawrat – Popławski, Kubik, Budniak, Marek, Korpela, Matheus, Alex Viana, Surmiak, Biel, Twarkowski, Hutyra, Burzej
Jeszcze przed pierwszymi gwizdkami sędziów, przy wyjściu na parkiet, lubawianie utworzyli zwyczajowy szpaler dla nowych-starych mistrzów Polski. I zasadzie na tym skończyły się uprzejmości ze strony gospodarzy. W pierwszej odsłonie zaległego spotkania z 25. kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy podopieczni Dawida Grubalskiego byli po prostu lepsi. Wykorzystali dwie z licznych okazji pod bramką bielszczan, pod swoją błędów praktycznie nie popełniając. Już początek meczu zwiastował kłopoty biało-zielonych, kiedy Pedrinho minął pasywną defensywę i ulokował piłkę przy dalszym słupku bramki. Drugie trafienie, precyzyjne uderzenie z rzutu wolnego, było dziełem Ique. W kilku innych sytuacjach znakomicie reagował w bramce Bartłomiej Nawrat. Po główce Ique piłkę z linii bramkowej wyekspediował Jani Korpela. Z konkretów ze strony gości tylko strzał Pawła Budniaka w słupek z 13. minuty wart jest odnotowania.
Może nie od razu po starcie drugiej części, ale gra bielszczan uległa poprawie. Od 25. minuty, kiedy Grzegorz Okuniewski instynktownie obronił uderzenie Alexa Viany zarysowała się wyraźniejsza przewaga gości. Defensywa Constractu była coraz mniej szczelna, gracze Andrzej Szłapy dochodzili do sytuacji strzeleckich, jak w 28. minucie, w której słupek „ostemplował” Paweł Budniak. Sympatycy biało-zielonych mogli spodziewać się gola kontaktowego, do bramki przymierzył jednak z półdystansu Pedro Pereira. Szkoleniowiec mistrzów Polski zareagował prośbą o czas, po którym desygnował Michała Kubika w trykocie lotnego bramkarza. Jedna z pierwszych prób zawiązania „futsalowego zamka” zakończyła się przechwytem Tomasza Luteckiego i celnym strzałem z własnej polowy. Bielszczanie konsekwentnie podejmowali próby skorygowania wyniku, udało się tylko jeden raz. Z bliska nie pomylił się Matheus.
Lapidarnie rzecz ujmując, maksyma: bij mistrza, zadziałała nad wyraz szybko.
TP/foto: PM