Futsal
Czechy – Polska 3:3 (2:2)
Sprawa awansu nadal otwarta...
Czechy – Polska 3:3 (2:2)
Polska: Nawrat – Kriezel, Kubik, Zastawnik, Lutecki, Marek, Leszczak, Grubalski, Elsner, Wojciechowski, Hoły
0:1 Kriezel (5. min.)
0:2 Grubalski (7. min.)
1:2 Seidler (10. min.)
2:2 Vnuk (15. min.)
2:3 Zastawnik (23. min.)
3:3 Rešetár (26. min.)
Niewątpliwie od początku spotkania widoczny był podobny potencjał obu drużyn. O ile z Portugalią nasza drużyna skoncentrowana była w zasadzie wyłącznie na destrukcji, z Norwegią w zasadzie tylko na ofensywie, tak z Czechami mecz z cyklu atak za atak. Lepiej zaczęli nasi reprezentanci, którzy za sprawą Tomasza Kriezela – strzał do pustej bramki po zagraniu Tomasza Luteckiego, oraz Sebastiana Grubalskiego po akcji Michała Marka, objęli prowadzenie. Szybko zdołali odpowiedzieć nasi rywale, którzy zawsze mogą liczyć na byłego „rekordzistę”, czyli Michala Seidlera – na przy strzale z odległości metra, Bartłomiej Nawrat nie miał nic do powiedzenia. Mecz mecz w swym obrazie trochę się zmienił, gospodarze „budowali” statystyki, oddawali więcej strzałów od Polaków, co prawda w większości niecelnych lub blokowanych. Ale daliśmy się w 15 minucie zaskoczyć, szybki kontratak skutecznie wykończył Tomaš Vnuk. Mimo, że obaj bramkarze musieli się wysilić jeszcze kilkukrotnie, to w pierwszej części gry więcej goli nie zobaczyliśmy.
Kiedy po zmianie stron wydawało się, że przewaga gospodarzy rośnie z każdą minutą, to ponownie na prowadzenie wyszła nasza reprezentacja – lob z rzutu rożnego Sebastiana Wojciechowskiego, wolej Mikołaja Zastawnika i w 23. minucie, między nogami Ondřeja Vahali, piłka znalazła drogę do siatki. To trzecie prowadzenie udało się utrzymać przez niespełna trzy minuty, Lukáš Rešetár miał w okolicy linii naszego pola karnego na tyle dużo czasu i miejsca, że przymierzył precyzyjnie. Jeszcze przez około 5-6 minut to Czesi byli stroną zdecydowanie częściej atakującą, im bliżej końca spotkania tym bardziej uaktywniali się w ofensywie podopieczni Błażeja Korczyńskiego. Bliżej wygranej byli jednak nasi południowi sąsiedzi, w 39 minucie na linii bramkowej po strzale M. Seidlera piłkę zatrzymał T. Kriezel. Rezultat spotkania nie uległ już jednak zmianie, więc sprawa awansu rozstrzygnie się w najbliższą środę w Opolu.
MH