Futsal

Futsal | 24-03-21

Rekord B-B – Piast Gliwice 5:3 (3:1)


Z dużej chmury spadł deszcz z gatunku "mega"!

Rekord Bielsko-Biała – Piast Gliwice 5:3 (3:1)

1:0 Kubik (6. min.)

2:0 Marek (8. min.)

2:1 Franz (11. min.)

3:1 Budniak (20. min.)

4:1 Kubik (35. min.)

4:2 Bugański (35. min.)

4:3 Amantes (39. min.)

5:3 Marek (40. min.)

Rekord: Nawrat (Burzej) – Popławski, Kubik, Budniak, Marek, Janovsky, Matheus, Alex Viana, Surmiak, Biel, Twarkowski, Hutyra, Mura

Emocjami ze spotkania lidera z wiceliderem Statscore Futsal Ekstraklasy śmiało można byłoby obdzielić wszystkie mecze jednej kolejki rozgrywek. Kto zasiadł w środowy wieczór przed telewizorem, ten nie pożałował ponad stu minut spędzonych przed odbiornikiem. Oba zespoły stworzyły jedno z lepszych i najbardziej emocjonujących widowisk w sezonie. Gdybyż tylko meczowi mogli z bliska mogli oglądać kibice, zapewne od kipiącej adrenaliny uniósłby się dach hali przy Startowej 13.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziów po obu stronach pojawiła się troska, były przedmeczowe obawy. W przypadku gliwiczan wynikały one z absencji cierpiącego za nadmiar żółtych kartek Rodrigo Dasaieva. Z kolei bielszczanie słabo zaprezentowali się przed tygodniem w przegranym, pucharowym starciu w Chorzowie. Na szczęście sympatycy biało-zielonych zobaczyli ich najlepsze, mistrzowskie oblicze. Oczywiście, że usterek w grze „rekordzistów” – szczególnie w końcowych fragmentach – nie brakowało. Jednak to gra Piasta na dystansie całego spotkania wyraźniej falowała.

Dla końcowego wyniku kluczową okazała się pierwsza połowa, w której gospodarze zademonstrowali pełną koncentrację i maksymalne zaangażowanie. Starali się podopieczni Andrzeja Szłapy nie popełniać banalnych błędów i skutecznie wykorzystywać pomyłki graczy Orlando Duarte. Zbyt wiele ich w tej fazie gliwiczanie nie zanotowali, ale te który się przytrafiły okupione zostały utratą gola. Pierwszego z nich zdobył po przechwycie i kontrze „dwóch na jednego” Michał Kubik. Niedługo później prowadzenie podwyższył Michał Marek, znakomicie odnajdując się w zamieszaniu po rzucie rożnym Rekordu. Na pewien czas rozgrzane głowy bielszczan ostudził Rafał Franz. Były „rekordzista”, aktualnie grający dyrektor sportowy Piasta, trafieniem z pola bramkowego wykończył ładną, zespołową akcję gości. Długo utrzymywało się jednobramkowe prowadzenie, choć kilku okazji na trzeciego gola dla biało-zielonych było, jak np. w 14. minucie, kiedy w słupek uderzył Alex Viana. Bramka padła na wstępie ostatniej minuty pierwszej połowy. Jeśli zostawia się bielszczanom trochę przestrzeni przy tzw. stałych fragmentach, oni wiedzą jak z tego skorzystać. Dogrywał z narożnika Matheus, a pozostawiony bez opieki Paweł Budniak przymierzył przy bliższym słupku.

Przez blisko kwadrans drugiej części rezultat pozostawał zamknięty, w czym spora zasługa bramkarzy – Michała Widucha i Bartłomieja Nawrata. Ciut więcej pracy, m.in. za sprawą Kamila Surmiaka miał golkiper Piasta, ale i bramkarz gospodarzy zaliczył kilka spektakularnych interwencji. Gigantyczne emocje eksplodowały po golu M. Kubika na 4:1, gliwiczanie głośno i zapalczywie protestowali, kwestionując decyzję arbitrów. W futsalu procedura „goal line technology” nie obowiązuje, decyduje ludzkie oko. Telewizyjne powtórki potwierdziły słuszność sędziowskiego werdyktu.  Na taki rozwój wydarzeń portugalski szkoleniowiec Piasta zareagował natychmiastowym wprowadzeniem na boisko Sandrinho, w roli lotnego bramkarza. No i przyznać trzeba, ten wariant gracze z miasta nad Kłodnicą mają opanowany w co najmniej dobrym stopniu. Błyskawicznie golem odpowiedział Marek Bugański, na kontaktowe trafienie Allysona Amantesa przyjezdni musieli popracować nieco dłużej. Do końcowej syreny pozostawało jeszcze niespełna 110. sekund i nikt, niczego nie mógł być pewien, szczególnie że gospodarze wyczerpali już limit dozwolonych pięciu przewinień. W najmniej oczekiwanym momencie, o ile takowy w ogóle występuje, napięcia w ferworze walki nie wytrzymał Jan Janovsky. Do piłki ustawionej na 10. metrze podszedł Dominik Wilk, który jednak nie zdołał pokonać doskonale reagującego w bramce B. Nawrata. Odpowiedź mistrzów Polski – najlepsza z możliwych, po przechwycie strzałem do pustej bramki wynik ustalił M. Marek.

Tym samym futsalowcy z Bielska-Białej ograli bezpośrednich konkurentów w grze o złoto. Co więcej, w tym samym czasie inny pretendent – Constract Lubawa – pogubił punkty w Lęborku, przegrywając 2:4. Droga do obrony tytułu mistrzowskiego wydaje się być klarowna, nie znaczy prozaicznie łatwa. Prawdą natomiast jest, iż tylko zachowując maksymalne skupienie na każdym z kolejnych spotkań, grę na sto procent, „rekordziści” osiągniętą – niebagatelną – przewagę dowiozą do mety sezonu.

TP/foto: DB