Futsal

Futsal | 13-10-19

Sparta Praga – Rekord B-B 4:1 (2:0)

Bielszczanie walczyli do końca, ale z awansu cieszą się mistrzowie Czech - praska Sparta.

13.10.2019 r. – Main Round UEFA Futsal Champions League, gr. 5 – Praga

Luxol St. Andrews – FK Csikszeredi 2:2 (2:2)

Sparta Praga – Rekord Bielsko-Biała 4:1 (2:0)

1:0 Grbesa (2. min.)

2:0 Seidler (9. min.)

2:1 Bondar (21. min.)

3:1 Amadeu (25. min.)

4:1 Drahovsky (40. min.)

Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Korpela, Kubik, Alex Viana, Janovsky, Surmiak, Gąsior, Dudek, Pietyra, Iwanek

Remis FK Csikszeredi z mistrzem Malty znacząco odmienił przedmeczową sytuację bielszczan. Już nie wygrana różnicą co najmniej trzech goli, a zwycięstwo jakichkolwiek rozmiarów promowało „rekordzistów” do fazy Elite Round. To sprawiło, że mistrzowie Polski podeszli do starcia z faworyzowanymi gospodarzami niebywale zdeterminowani, wręcz nabuzowani. A emocje, jak nerwy, bywa że niekorzystnie wpływają na bieżące działania.

Jeszcze przed upływem 90-ciu sekund gry, po dograniu z rzutu rożnego strzałem z powietrza, z kilkunastu metrów, efektownego gola zdobył Kristjan Grbeša. Niczym po ciężkim ciosie bielszczanie zdołali się podnieść, otrząsnąć, odrodzić. „Rekordziści” podjęli jeszcze bardziej zdecydowaną ofensywę, acz obarczoną sporym ryzykiem. Taka gra nie wybacza niedokładności i błędów, a te niestety przytrafiały się naszym futsalowcom. Może nie było ich wiele, choć parokrotnie skórę biało-zielonym ratował w bramce Bartłomiej Nawrat, ale jeden okupiony został utratą drugiego gola. Po stracie piłki na własnej połowie nieszczęściu zapobiegł golkiper Rekordu i reprezentacji kraju, wobec dobitki Michala Seidlera był już bezradny. Co tu ukrywać, ten gol wyraźnie podciął skrzydła mistrzom Polski. Prażanie praktycznie niepodzielnie rządzili na własnym parkiecie, a z okazji wykreowanych przez „rekordzistów” wymienić wypada tylko dobrą, niestety zaprzepaszczoną, okazję Jana Janovsky’ego z 15. minuty. 

O wiele lepiej ekipa z Cygańskiego Lasu zaprezentowała się na starcie drugiej odsłony. To znów był mocno zaangażowany zespół, z wyrazistym pomysłem na grę. W ciągu kilkudziesięciu sekund, po stałych fragmentach, Ondreja Vahalę w bramce gospodarzy, zatrudnili Paweł Budniak i Artur Popławski, ale to Oleksandr Bondar zrobił „coś” więcej. Płaskim uderzeniem pokonał bramkarza Sparty! Czasu do odrobienia strat było mnóstwo, nadziei jeszcze więcej. Tej dodało m.in. trafienie w słupek z 22. minuty P. Budniaka. Tyle, że jak w pierwszej części zabrakło chłodnej głowy, właściwych reakcji w defensywie i de facto „rekordziści” sami „pomogli” odzyskać gospodarzom dwubramkowe prowadzenie. Trafieniu Amadeu z dalszej odległości można było zapobiec na kilka sposobów.

Nie mając już nic do stracenia nasi zawodnicy postawili wszystko na jedną kartę. Na bramkę prażan sunął atak za atakiem, było kilka dogodnych sytuacji do zmiany rezultatu, było 7-8 minut gry z lotnym bramkarzem, były ofiarność i ambicja. Zabrakło odrobiny szczęścia, ciut więcej precyzji i chyba kilku innych oraz istotnych niuansów w sferze organizacji gry i motoryki. Ale te do analizy pozostawiamy szkoleniowcom naszego zespołu, któremu serca do gry i walki odmówić nie można. Chcieli, próbowali, starali się, lecz na tym poziomie rozgrywkowym, w bodaj najbardziej wyrównanej grupie Main Round, to za mało.

Awans do futsalowej elity wywalczyła najskuteczniejsza w turnieju ekipa Sparty Praga, która skupiła najwięcej indywidualności (w przenośni i dosłownie) w turniejowym kwartecie. Na drugim miejscu zawody ukończyli prezentujący ujmujący futsal mistrzowie Rumunii. Na trzeciej pozycji „rekordziści”, którym niestety wiatr nie powiał w żagle. Nie wydaje się, aby w pozostałych siedmiu turniejach tej fazy czwarte miejsce zajął tak silny, ciekawy, zapewne zbyt późno skompletowany team, jak maltański – Luxol St. Andrews.

TP/foto: Paweł Mruczek