SMS
Niech porażka zrodzi sukces
Podsumowujemy jesienną część rozgrywek juniorów młodszych Rekordu.
Biało-zieloni prowadzili w rozgrywkach Wojewódzkiej Ligi (B1) praktycznie od ich startu, niemal do samej mety. Finalnie jednak z wygranej w ligowej rywalizacji oraz awansu do CLJ U-17, po barażu z zielonogórską Lechią, cieszyli się gracze sosnowieckiego Zagłębia. Z każdej porażki płynie jakaś nauka, nowe doświadczenie, które może być podstawą przyszłych zwycięstw. M.in. o ty MW rozmowie ze szkoleniowcem „rekordzistów” – Szymonem Niemczykiem.
W pomeczowej opinii po przegranym 1:2 spotkaniu z Gwarkiem wspominałeś, że wzbogaciliście się – Ty i Twoi podopieczni – o nowe doświadczenie. Gdybyś w kilka tygodni po tym meczu rozwinął tamtą myśl…
- „Kto nie zna/nie pamięta historii skazany jest na jej powtórzenie”. Zapewne gdybyśmy wygrali tamten mecz, nie analizowalibyśmy tak dogłębnie popełnionych w nim błędów (indywidualnych, drużynowych oraz trenerskich), a te okazały się kluczowe nie tylko w pojedynczym spotkaniu, ale dla całego sezonu. Dziś wiemy co zrobiliśmy źle tego dnia, wiemy też co zrobiliśmy dobrze, bo trzeba pamiętać, że nie byliśmy drużyną gorszą w żadnym aspekcie poza jednym – wynikiem. Bardzo bolesna to nauka, ale jestem pewien, że ten jeden przegrany mecz pod względem rozwoju zarówno piłkarskiego, jak i trenerskiego, da nam więcej niż sto wygranych. Runda jesienna była dla nas jak finał Ligi Mistrzów z 1999 roku. Bayern Monachium prowadził z Manchesterem United od szóstej minuty meczu, by stracić dwie bramki w ostatnich trzech minutach i przegrać Puchar. My prowadziliśmy w tabeli od drugiej do ostatniej ligowej kolejki, by stracić mistrzostwo w dwóch ostatnich minutach nie tylko meczu, ale całej rundy.
Wracając do cytatu z pierwszego zdania – przeżywszy taką historię wiemy, że w piłce nożnej wszystko jest możliwe, i że trzeba być na to przygotowanym. Być może tamta porażka otworzy nam drogę do większych sukcesów przyszłości?
Wyjąwszy niepomyślny finał jesieni, cała ta część sezonu była bardzo udana, w końcu macie za sobą dopiero półroczny okres współpracy.
- Mam bardzo pojętną drużynę, która chce słuchać i chce się uczyć. Szybko z zawodnikami zaczęliśmy „nadawać na podobnych falach”, zawodnicy dobrze zrozumieli w jaki sposób chcemy grać. Myślę, że jak na półroczny okres pracy, to zarówno prezentowany przez nas styl, jak i wyniki mogą się podobać. Bądź co bądź, jesteśmy wicemistrzami województwa. Pewnie gdybyśmy zdobyli ten tytuł w innych okolicznościach to bardziej docenialibyśmy to osiągnięcie. Dziesięć zwycięstw, trzy remisy i tylko jedna porażka, 33 punkty, bilans bramkowy - 32:7 to, o ile mnie pamięć nie myli, najlepszy wynik w kategorii juniora młodszego w historii naszego klubu. Tak jak już wspominałem, mimo finalnej porażki i tego, że baraże o Centralną Ligę Juniorów Młodszych były na wyciągnięcie ręki, jestem dumny z zawodników i z drużyny, jaką się staliśmy.
Tyle o historii, a jak będą wyglądać najbliższe tygodnie, zimowe miesiące juniorów młodszych Rekordu?
- Oryginalny tutaj nie będę. Jesień zakończyliśmy testami motorycznymi. Teraz jesteśmy w okresie przejściowym, zarówno pod względem obciążeń treningowych, jak i dyscyplin – przechodzimy z boiska do hali. W treningach boiskowych jest więcej gier, w treningach futsalowych coraz więcej konkretów. Grudzień i styczeń to miesiące, w których przygotowywać będziemy się do Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu 17-latków. Także od stycznia, równorzędnie ruszymy z przygotowaniami do startu w rundzie wiosennej w zupełnie już innej, uważam że mocniejszej, Śląskiej Lidze Juniorów Młodszych.
TP/foto: MŁ