Drużyna kobiet
Rekord B-B – Medyk Konin 1:2 (0:1)
Bez niespodzianki w Cygańskim Lesie, trzy punkty dla czterokrotnych mistrzyń kraju.
Rekord Bielsko-Biała – Medyk POLOmarket Konin 1:2 (0:1)
0:1 Miksone (19. min.)
0:2 Gawrońska (57. min.)
1:2 Adamek (73. min.)
Rekord: Ciupa – Gutowska (62. Rżany), Tracz, Czyż, Moskała (62. Chóras), Kłębek, Szafran, Nowak (62. Kupiak), Gąsiorek (62. Wycisk), Skolarz, Adamek
Medyk: Szymczak – Maskiewicz, Zubchyk, Rocane, Campbell, Pakulska, Miksone, Michalopoulu (74. Szydełko), Seyberth, Gawrońska, Fabova
Doświadczony zespół z Wielkopolski już od startu narzucił bielszczankom własne warunki gry. Nastawione na grę tzw. wysokim pressingiem koninianki szybko i łatwo dochodziły do pozycji strzeleckich. Klaudię Ciupę w bielskiej bramce zatrudniły Sashana Campbell i Klaudia Fabova, która w 8. minucie nie wykorzystała sytuacji „oko w oko”. Co gorsza, „rekordzistki” przez brak dokładności przy wyprowadzaniu piłki z głębi pola wręcz ułatwiały przyjezdnych zadanie. Od straty piłki na własnej połowie zaczęło się nieszczęście bielszczanek, przy golu na 0:1. Odzyskawszy futbolówkę Karlina Miksone w pojedynkę ruszyła na źle ustawioną defensywę Rekordu, finalizując indywidualną akcję strzałem przy dalszym słupku bramki. Już do końca pierwszej odsłony drużyna gości nie oddał osiągniętej przewagi. Ba, po strzałach K. Fabovej i K. Miksone znów na próbę wystawiona została bramkarka Rekordu.
Zmiana stron nie wpłynęła zasadniczo na obraz spotkania. Nadal aktywniejsze i dokładniejsze w swoich poczynaniach były zawodniczki szóstego aktualnie zespołu Ekstraligi. Kolejne ataki gości napędzała wszędobylska Heather Ann Seyberth, umiejętnie uruchamiając koleżanki w wolnych strefach boiska. W 57. minucie K. Fabova, której ewidentnie nie wiodło się przy wykańczaniu akcji, zdecydowała się na rajd lewą stroną. Po ograniu kilku „rekordzistek” Słowaczka wyłożyła piłkę Annie Gawrońskiej „na tacy”. Trafienie z kilkumetrowej odległości było zwykłą formalnością. Ożywienie w grze bielszczanek nastąpiło wraz z czterema zmianami w składzie, które zadysponował trener Mateusz Żebrowski. Roszady personalne to jedno, a dwa – biało-zielone wyraźnie uprościły sposób gry. Wystarczyło kilka długich, prostopadłych zagrań, by w konińskiej defensywie zasiać duży niepokój. Z nerwowości w grze Medyka wyniknął błąd, po którym bielszczanki zdobyły gola kontaktowego. Klaudia Adamek (na zdjęciu) miała naprzeciw siebie aż trzy rywalki i żadnej partnerki wokoło. „Desperacki” strzał zza linii pola karnego całkowicie zaskoczył konińską defensywę, a Oliwia Szymczak nie miała żadnej szansy na sparowanie piłki, która znalazła drogę do siatki, po odbiciu od poprzeczki. „Napędzone” bramkową zdobyczą gospodynie natarły z jeszcze większą mocą. Spore zamieszanie w szeregach gości wywoływały ataki prowadzone prawą stroną przez Solomiię Kupiak. Dzięki znakomicie czytającej grę Oldze Zubchyk koninianki nie dopuściły jednak do poważniejszego zagrożenia pod własną bramką. Najbliżej doprowadzenia do remisu była w 89. minucie Anna Chóras. Po rzucie wolnym z ok. 30-stu metrów piłka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką bramki Medyka.
TP/foto: PM