Drużyna kobiet
Rekord B-B – Górnik Łęczna 0:5 (0:4)
Wbrew wynikowi "rekordzistki" tanio skóry nie sprzedały.
Rekord Bielsko-Biała – Górnik Łęczna 0:5 (0:4) koniec meczu
0:1 Kamczyk (9. min.)
0:2 Karczewska (32. min., z rzutu karnego)
0:3 Hmirova (41. min.)
0:4 Lefeld (45. min.)
0:5 Kamczyk (48. min.)
Rekord: Ciupa – Nowak, Skolarz, Cygan (75. Palichleb), Pietrzyk (46. Madeja), Włodarczyk, Knysak, Nowacka (80. Rosak), Moskała (80. Czyż), Chóras (60. Adamek), Gąsiorek
Górnik: Zielińska (87. Zagozdon) – Kazanowska, Górnicka, Lefeld (60. Kaczor), Zając (60. Rżany), Siwińska, Ratajczyk, Hmirova (68. Głąb), Zdunek, Kamczyk, Karczewska (68. Osińska)
Bielszczanki zapłaciły wysoką cenę za otwartą grę z mistrzyniami Polski i obrończyniami pucharowego trofeum. Od startu podopieczne natarły na utytułowane rywalki wysokim pressingiem, otwierając własne szyki obronne. Już na wstępie Klaudię Zielińską „postraszyły” Katarzyna Moskała i Anna Chóras. Magdalena Knysak nieznacznie chybiła z rzutu wolnego. Wyglądało to trochę tak, jakby ekipa z Lubelszczyzny dała się „rekordzistkom” wyszumieć, po czym same przeszły do konkretów. W zasadzie pierwszy groźny, szybki atak zespołu z Łęcznej celnym trafieniem zamknęła Ewelina Kamczyk. Uderzenie tej samej zawodniczki w 18. minucie instynktownie obroniła Klaudia Ciupa. Kolejny cios ekstraligowa drużyna zadała po rzucie karnym Nikoli Karczewskiej. Gol na 3:0 był bardzo podobny do premierowego trafienia, Patricia Hmirova nie dała bramkarce Rekordu najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Jeszcze przed przerwą, po rozegraniu stałego fragmentu, przyjezdne dobiła strzałem z niewielkiej odległości Klaudia Lefeld.
Druga odsłona rozpoczęła się równie kiepsko, jak kończyła się część pierwsza. Błąd w ustawieniu defensywy bezlitośnie wykorzystała E. Kamczyk. Po tym golu ofensywne zapędy gospodyń niemal całkowicie ostygły. Próbowała jeszcze pobudzić koleżanki po wejściu na boisko Klaudia Adamek, ale poza kilku stałymi fragmentami biało-zielone niczego nie wskórały. Podopieczne Roberta Makarewicza z kolei nie były już tak pazerne na zdobywanie kolejnych goli, choć groźnych momentów pod bielską bramką nie brakowało.
Awans do półfinału uzyskał zatem faworyzowany Górnik, natomiast „rekordzistkom” pozostała satysfakcja z gry z utytułowanym rywalem oraz sam występ w ćwierćfinale, najlepszy wynik pucharowy w historii bielskiego klubu.
TP/foto: DB