Drużyna kobiet
Tarnovia Tarnów – Rekord B-B 3:5 (1:2)
Trzy punkty wywiezione z boiska wiceliderem mają swoją bezsporną wartość.
Tarnovia Tarnów – Rekord Bielsko-Biała 3:5 (1:2)
Rekord: Majewska – Skolarz, Kubica, Polnik, Chóras (75. Madeja), Moskała, Cygan (90. Chrząszcz), Franaszek (90. Kaim), Knysak, Mandla (85. Waliczek), Czyż
0:1 Franaszek (19. min.)
0:2 Franaszek (38. min.)
1:2 Białoszewska (42. min.)
1:3 Moskała (54. min.)
2:3 Polnik (59. min., samobójczy)
2:4 Mandla (69. min.)
3:4 Gębica (90+5. min.)
3:5 Waliczek (90+6. min.)
Pierwszy kwadrans upłynął bielszczankom na dostosowaniu się nie do trudnych warunków boiskowych, a do nierównej murawy. Proces „adaptacji” przebiegł szybko i sprawnie, gdy uwzględnić tempo i sposób zdobywania bramek. Oba gole strzeliła w bliźniaczy sposób, technicznymi uderzeniami zza linii pola karnego, Agnieszka Franaszek (na zdjęciu). – Ale jak to się nam ostatnio dość często przytrafia - zbyt często - gola kontaktowego straciliśmy po kontrze, która zrodziła się po egzekwowanym przez nas rzucie rożnym. A „po drodze” przegrywamy kilka pojedynków główkowych – sarkastycznie skomentował utratę bramki na 1:2 Marcin Trzebuniak, trener zespołu gości.
Już na wstępie drugiej połowy solową akcją bramkową popisała się Katarzyna Moskała. Bielszczanki niezbyt długo cieszyły się dwubramkową przewagą. Po kornerze Tarnovii błąd komunikacyjny Małgorzaty Polnik z debiutującą wśród seniorek Natalią Majewską, plus „mała usterka” natury technicznej środkowej defensorki, przywróciły tarnowiankom nadzieję na dobry wynik. Miały miejscowe dobrą okazję do wyrównania, ale po rzucie wolnym piłkę po trudnym strzale zdołała sparować na słupek N. Majewska. Odpowiedź była najlepsza z możliwych, kolejny błysk K. Moskały, precyzyjne dogranie w pole bramkowe, gdzie Wioletta Mandla dopełniła formalności.
W szalonej końcówce spotkania „rekordzistki” znów trochę pogubiły się przy rzucie rożnym gospodyń., tracąc gola po trafieniu z bardzo efektownej przewrotki. Na szczęście riposta Emilii Waliczek była natychmiastowa.
Opinia trenera – Marcin Trzebuniak: - Kolejny mecz, w którym przeważamy, tworzymy bramkowe sytuacje, ale wreszcie je wykorzystujemy. Jakby nie spojrzeć, strzeliliśmy pięć goli na wyjeździe, u wicelidera! Robimy postępy, to widać, ale musimy jeszcze popracować nad koncentracją. Nadal zdarzają się fragmenty w trakcie meczu, kiedy na jakiś czas „wyłączamy się”. Jeśli to poprawimy, będziemy niebezpieczni dla każdego rywala.
TP/foto: PM