Jak nigdy dotąd, każda z seniorskich drużyn Rekordu trenuje w zbliżony, dość podobny sposób.
Choć słowo „trening” nabiera, w tym specyficznym okresie panującej pandemii, trochę innego znaczenia.
Zwykle o tej porze roku, w tej części sezonu, futsalowcy wkraczali już na ostatnią prostą rozgrywek. Trzecioligowi piłkarze rozpędzali się w rundzie rewanżowej, a I-ligowy, żeński zespół po zamknięciu rywalizacji halowej, startował do wiosennej kampanii na trawiastych boiskach. Tymczasem życie, a raczej koronawirus COVID-19, zastopował nie tylko sportowe życie. Wszystkie rozgrywki w kraju zostały zawieszone niemal do końca kwietna br. W atmosferze niepewności i wyczekiwania na rozwój wydarzeń tkwią nie tylko „rekordziści”. By nie pozostać w bezruchu, szkoleniowcy – zresztą nie tylko Rekordu – starają się trzymać podopiecznych „pod parą”. Metody i sposoby specjalnie nie różnią się od siebie, niemal każda forma aktywności dopuszczalna, ale wg trenerskich wskazówek. Tak o bieżącej sytuacji mówią prowadzący nasze seniorskie zespoły szkoleniowcy.
Andrzej Szłapa (Futsal Ekstraklasa) – U nas bez zmian, trenujemy indywidualnie i „zdalnie”. Czekamy na rozwój sytuacji, a najbardziej na jej poprawę. Liczę na to, że jeśli wszystko się unormuje będziemy mogli znów podjąć wspólne treningi Na razie jednak nie wchodzi to w rachubę, nie możemy ryzykować zdrowia, naszego i naszych bliskich. Trenować indywidualnie i pozostać uzbrojonymi w cierpliwość, tyle możemy w tej chwili.
Marcin Trzebuniak (I liga kobiet, gr. południowa) – Dla nas ta niespodziewana przerwa jest takim głębokim oddechem po siedmiomiesięcznej „orce”, czyli futbolowo-futsalowym sezonie, kiedy niemała część dziewczyn grała niemal non-stop. W ubiegłym tygodniu miały całkowicie wolny czas od jakichkolwiek zajęć, ale już wczoraj rozesłałem do wszystkich rozpiski na najbliższe dni. Na razie nie jest tego wiele i traktujemy to trochę tak, jak zimowy okres przygotowawczy, tak jakbyśmy zaczynali od „zera”. Za jakieś dwa tygodnie mam w planie bardziej zindywidualizowane zajęcia. A potem… Kto wie co będzie? Kiedy wrócimy do gry? W maju, w czerwcu, czy dopiero w sierpniu? Na każdy wariant musimy być gotowi.
Dariusz Mrózek (III liga, gr. 3) – Nadal trenujemy indywidualnie, według przygotowanych przeze mnie rozpisek. Podstawowa różnica w porównaniu do tych z ubiegłego tygodnia dotyczy przede wszystkim objętości. Poprzednio zaleciłem chłopakom treningi w cztery dni, aktualnie mają rozpisane pięć jednostek. No i mamy też trenować ciut mocniej. Jeszcze jedna różnica polega na tym, iż poprosiłem swoich podopiecznych, aby uruchomili swoją wyobraźnię i środowy trening odbyli bez użycia piłek oraz bez konwencjonalnego biegania. Wiem, że moi zawodnicy sumiennie podchodzą do tych obowiązków, co widzimy w sztabie trenerskim na podstawie tego, co i jak chłopcy raportują. Natomiast ta izolacja wszystkim nam już pomału doskwiera, zawsze lepiej jest trenować w grupie, niż w odosobnieniu. A poza tym, wszyscy chcielibyśmy już grać!
TP/foto: PM